Marek Leśniak urodził się 29 lutego 1964 roku w podszczecińskim Goleniowie. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Pomorzaninie Nowogard. Jako 18-latek przeniósł się natomiast do Pogoni Szczecin, której od dziecka kibicował. - Wychowałem się w Nowogardzie i w moich czasach był to bardzo silny kibicowsko ośrodek w województwie. Na mecze Pogoni jeździło mnóstwo kibiców z naszego miasta. Do Szczecina wyruszało nawet po siedem autokarów, a wiem to, bo czasami wsiadałem do jednego z nich. A przecież kolejna grupa kibiców dojeżdżała jeszcze pociągami - wspominał na łamach książki "70 Niezwykłych Historii na 70-lecie Pogoni Szczecin" Leśniak. Przez sześć sezonów Leśniak występował w "Dumie Pomorza". Wraz z klubem wywalczył między innymi tytuł wicemistrzów Polski, grał także w europejskich pucharach. Zaliczył 180 oficjalnych spotkań dla Pogoni, był podstawowym zawodnikiem i rzadko kiedy bywał kontuzjowany. Przeboleć nie mogę, że z tym składem, z tymi piłkarzami, nie zdołaliśmy zdobyć z Pogonią mistrzostwa Polski. Dobre okazje były dwie, choć ja uważam, że zdecydowanie bliżej byliśmy w sezonie 1983/1984, gdy ostatecznie skończyliśmy na trzecim miejscu. Wówczas, przy odrobinie szczęścia, mistrzostwo mogliśmy sobie zapewnić jeszcze wcześniej niż w sezonie 1986/1987, zakończonym wicemistrzostwem. Myślę, że o braku sukcesu przesądziła wówczas krótka ławka rezerwowych. Gdybyśmy mieli jeszcze jednego albo dwóch dobrych zawodników więcej, to jestem przekonany, że dziś gablota Pogoni Szczecin nie byłaby pusta - mówił piłkarz w przywołanej już publikacji. Jako zawodnik "Portowców" Leśniak był powoływany do reprezentacji Polski. W maju 1988 roku przebywał na zgrupowaniu kadry olimpijskiej w Danii. W pewnym momencie oddalił się od zajmowanego przez drużynę hotelu w Aarhus, wsiadł do samochodu i ruszył do Niemiec. To była zaplanowana wcześniej akcja, dzięki której mógł spełnić marzenie o grze w Bundeslidze. Marek Leśniak uciekł do Niemiec 20 maja 1988 roku nic nie działo się przypadkiem. Leśniak doskonale wiedział, co, kiedy i jak robić. Od pewnego czasu miał świadomość, że interesuje się nim Bayer Leverkusen - klub z Niemiec Zachodnich, z Bundesligi. Jednocześnie piłkarz zdawał sobie sprawę z faktu, że komunistyczne władze nie wypuszczą go z kraju. Miał przecież dopiero 24 lata, a o zagranicznych transferach w tamtych czasach można było myśleć, kiedy miało się co najmniej 30. "Nie tylko jednak Niemcy chcieli reprezentanta Polski. Na szczecińskiego ulubieńca chrapkę miała warszawska Legia. Ponieważ nie miał on uregulowanego stosunku do zasadniczej służby wojskowej, zamierzano pod tym pretekstem (stałym i często wykorzystywanym przez klub z Łazienkowskiej) ściągnąć go do Warszawy. Powodem zainteresowania stołecznego klubu Leśniakiem był fakt, że gwiazda wojskowych Dariusz Dziekanowski wybierał się za granicę (ostatecznie w 1989 r. trafił do Celticu Glasgow)" - czytamy w książce Grzegorza Majchrzaka "Tajna historia futbolu. Służby, afery i skandale". Leśniak nie zamierzał jednak grać w żadnym innym polskim klubie niż Pogoń. Sytuacja była dla niego jasna - musi wyjechać z kraju i skorzystać z oferty Niemców. W konspiracji ustalił ze swoim przyszłym pracodawcą, że ucieknie ze zgrupowania w Danii i przyjedzie do Leverkusen. Klub z RFN zorganizował pojazd, który czekał na niego w Aarhus. Polak, po wyjściu z hotelu, odnalazł go i ruszył prosto pod stadion Bayeru. "Następnego dnia powiadomił trenera reprezentacji olimpijskiej Zdzisława Podedwornego, że jest w Leverkusen. Sprawy, wbrew obawom samego zainteresowanego, przybrały dla niego korzystny obrót - podjęto negocjacje z "Aptekarzami" z Nadrenii" - pisał w swojej książce Majchrzak. W owe negocjacje zaangażowani byli między innymi wiceprzewodniczący Polskiego Komitetu Olimpijskiego Wojciech Barański, minister obrony narodowej Florian Sawicki oraz minister sportu i późniejszy prezydent RP Aleksander Kwaśniewski. Leśniak nie był co prawda karnie powoływany do reprezentacji przez kolejny rok, ale uniknął innych poważnych konsekwencji, a także służby wojskowej. Przez cztery następne lata grał regularnie w Bayerze, po czym występował jeszcze w innych klubach niemieckich, a także szwajcarskich. Karierę zakończył dopiero jako 40-latek. Jakub Żelepień, Interia