Ostatnie miesiące w karierze Krystiana Bielika nie należą do udanych. Wizerunek reprezentanta zaczął się psuć od mundialu w Katarze. Bielik na mistrzostwa świata jechał, jako wielka obietnica jakości na pozycji środkowego pomocnika defensywnego. W oczach kibiców zaś został wręcz skreślony po słynnym powrocie do defensywy w meczu Francją, gdy niezbyt intensywnie walczył o odbiór piłki. Brutalny fakt dla Lewandowskiego. Hiszpanie ogłosili to tuż po meczu Od tego czasu w karierze Bielika właściwie nic się nie zgadzało, a na drodze do rozwoju stawały oczywiście kontuzje. Pomocnik jest znany z tego, że dosyć często odwiedza gabinety klubowych lekarzy. Latem zdecydował się oficjalnie na stałe zmienić klub. Z Derby County wykupiło go Birmingham City, do którego rok wcześniej był wypożyczony i w lidze prezentował się dobrze. W końcu dobre wieści od Bielika Teraz przyznaje, co zadecydowało przy wyborze swojego przyszłego klubu. - Czułem, że mam zaufanie z Birmingham i to, że wierzą we mnie. Czułem, że mnie chcą i musiałem wrócić i pokazać wszystkim, że jestem w 100 proc. w porządku, że mogę zagrać kolejny wielki sezon w okolicy 40 meczów - powiedział pomocnik reprezentacji Polski dla portalu "birminghammail.co.uk". Militao i Alaba schowali "Lewego" do kieszeni. Był zupełnie niewidoczny Początek nowego sezonu w nowym klubie dla Bielika nie był jednak pozytywny. W jednym z przedsezonowych sparingów Polak doznał kolejnej kontuzji, która sprawiła, że ponownie pojawił się strach o jego przyszłość. Na całe szczęście uraz nie okazał się poważny, a Bielik kilka tygodni po tej pesymistycznej informacji, przekazał kibicom także trochę dobrych wieści. W minionym sezonie Bielik zagrał łącznie w 47 spotkaniach, co pokazuje, że faktycznie może być jeszcze nadzieją na regularne występy, które nie będą przerywane problemami zdrowotnymi. W tym czasie Polak strzelił jednego gola oraz raz asystował. Birmingham zapłaciło za Bielika, jak na razie nieznaną kwotę. Jedno jest pewne, środkowy pomocnik przy regularnej grze wciąż może być ważny w kadrze.