Jakub Żelepień, Interia: Fortuna 1. Liga pochwaliła się rekordowymi przychodami klubów za poprzedni sezon na poziomie przeszło 190 milionów złotych. To najwięcej w historii i aż o 20% więcej niż jeszcze rok temu. Co było kluczowe dla tak dużego skoku w krótkim czasie? Marcin Janicki, prezes Pierwszej Ligi Piłkarskiej: Myślę, że na pewno skład ligowy, który mieliśmy w poprzednim, rekordowym sezonie. Jesteśmy takimi rozgrywkami, w których co roku wymienia się mniej więcej 1/3 klubów, co ma istotny wpływ na naszą atrakcyjność. Kiedy jednak mówimy o tych wyjątkowo wysokich przychodach, nie można ograniczyć się jedynie do składu ligowego. Chciałbym podkreślić zaangażowanie naszych partnerów, sponsorów, Telewizji Polsat, która opakowuje medialnie nasz produkt. Najważniejsze jest natomiast działanie samych klubów, które generują przychody. Bunt w szatni. To może być koniec kontrowersyjnego trenera Skład ligowy, o którym pan wspominał, to z waszej perspektywy próba łączenia sprzeczności. Z jednej strony chcecie przecież Państwo, aby najlepsze kluby prezentowały wysoki poziom sportowy, skutkujący awansem do Ekstraklasy, a z drugiej odpływ tych największych marek obniża atrakcyjność Fortuna 1. Ligi. - Z pewnością chcielibyśmy zachować największe marki dla siebie na dłużej, ale jeszcze nie zmieniliśmy regulaminu tak, aby uniemożliwić im awans. To oczywiście pół żartem, pół serio, natomiast mówiąc już zupełnie poważnie: na to nie mamy wpływu, tak jest skonstruowany ten system. Cieszymy się za to, że na zaplecze awansowały ostatnio inne duże firmy, jak Polonia Warszawa czy Motor Lublin. Takie kluby przyciągają zainteresowanie sponsorów, mediów i kibiców. Dla tych ostatnich poprzedni sezon też był rekordowy, bo zanotowaliśmy frekwencję na poziomie miliona widzów na stadionach. Jaki jest pierwszoligowy kibic? - Bardzo, bardzo oddany, tak przynajmniej my go odbieramy. Pole do poprawy jest na poziomie finansowym, bo poza zakupem biletu kluby chciałyby sprzedawać podczas dnia meczowego więcej przysłowiowych kiełbasek czy też szalików i koszulek klubowych. Niemniej cieszymy się z miejsca, w którym obecnie jesteśmy, bo to dobry punkt wyjścia. Satysfakcjonuje nas popularność Fortuna 1. Ligi w telewizji, w której osiągnęliśmy skumulowaną widownię na poziomie 8 milionów osób. Kibice chcą oglądać nasz produkt, który też z roku na rok jest coraz lepiej opakowywany. Chcemy kojarzyć się jako liga otwarta, przyjazna, rodzinna i transparentna. Nawet nasze social media staramy się prowadzić w taki sposób - luźny i przystępny. Wygrana na pustym stadionie. Węzeł gordyjski w polskim klubie Na koniec chcę zapytać o wzajemne relacje Fortuna 1. Ligi i PKO Bank Polski Ekstraklasy. To bardziej rywalizacja czy symbioza dwóch najwyższych klas rozgrywkowych w kraju? - Wierzę w efekt synergii i w to, że ludzie potrafią ze sobą rozmawiać. Na każdym kroku podkreślam też kapitalną pracę wykonaną przez prezesa Ekstraklasy Marcina Animuckiego, który przyciągnął do ligi potężne marki. Relacje pomiędzy naszymi rozgrywkami są bardzo dobre, czego dowodem mogą być choćby coroczne spotkania prezesów klubów w Jachrance. Warto dyskutować, wymieniać się doświadczeniami i dzielić wiedzą. Jakub Żelepień, Interia