- Przede wszystkim cieszę się z tego, że dzisiaj oddałem tyle uderzeń w światło bramki, ile bodajże w całej rundzie. Oznacza to, że forma wraca - powiedział Reiss. - Wasz trener w ostatniej Lidze + Extra powiedział, może trochę półżartem, że od zwycięstwa nad Zagłębiem Lubin, będziecie teraz wszystko wygrywać. W sobotę się nie udało. - Na pewno nie byliśmy zespołem słabszym. Może Cracovia lepiej grała w środku pola, ale to my stworzyliśmy sobie więcej sytuacji do strzelenia bramki. Gol zdobyty przez gospodarzy na samym początku spotkania praktycznie ustawił cały pojedynek. Przez cały czas dążyliśmy do wyrównania i zagraliśmy przyzwoity mecz. Szkoda tej porażki, bo przynajmniej remis był w naszym zasięgu. Jak już wcześniej powiedziałem mieliśmy sytuacje do zdobycia bramki, trafiliśmy w poprzeczkę, zabrakło tylko skuteczności. - Pan sam miał kilka okazji, ale wszystkie pana strzały wyłapał Marcin Cabaj. - Przede wszystkim cieszę się z tego, że dzisiaj oddałem tyle uderzeń w światło bramki, ile bodajże w całej rundzie. Oznacza to, że forma wraca. Napastnika nic tak nie martwi, jak brak sytuacji. Skuteczność jest sprawą drugorzędną. Żeby coś strzelić, trzeba najpierw mieć okazję. Mam nadzieję, że w najbliższych meczach, które będą dla nas bardzo ważne, zacznę strzelać bramki. Liczymy też na obronę Pucharu Polski, na co wciąż mamy szansę, tak więc ten sezon jeszcze nie jest dla nas stracony. Paweł Pieprzyca, Kraków