Początek meczu należał do "Królewskich", którzy aktywnie atakowali bramkę Liverpoolu. Po dwudziestu minutach gra się jednak wyrównała i obie drużyny rzadko stwarzały groźne sytuacje. Najbliżej wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie był tuż przed przerwą Xabi Alonso, który zauważył, że Iker Casillas wyszedł z bramki i z własnej połowy uderzył znakomitym lobem. Bramkarz Realu zdążył jednak wybić piłkę nad poprzeczkę i uchronił swój zespół przed stratą gola. W drugiej połowie kibice oglądali jeszcze mniej sytuacji podbramkowych, a zawodnicy walczyli głównie w środku pola. Marzenia kibiców "The Reds" spełniły się na osiem minut przed końcem, kiedy gola strzałem głową zdobył Yossi Benayoun. Ten który strzela zwycięską bramkę na Santiago Bernabeu musi być nazwany bohaterem. Pomocnik "The Reds" nie był w spotkaniu z Realem zbyt widoczny, ale w kluczowym momencie znalazł się właśnie tam gdzie powinien i dał swojemu zespołowi niezwykle ważne zwycięstwo. Tak padła bramka: 1:0 - Z rzutu wolnego z prawej strony pola karnego piłkę w pole karne bardzo mocno wrzucił Fabio Aurelio, a tam Yossi Benayoun głową skierował ją do siatki obok bezradnego Casillasa. Ciekawostka: W spotkaniu z Realem Madryt na boisko po kontuzji miał powrócić kapitan Liverpoolu, Steven Gerrard. Przez ostatnie dni w angielskich mediach nieustająco pojawiały się sprzeczne informacje, czy pomocnik jest już zdolny do gry i czy jego pomoc pozwoli "The Reds" wywieźć z Santiago Bernabeu cenny wynik. Zgodnie z przewidywaniami Gerrard zaczął mecz na ławce rezerwowych, ale na dwie minuty przed końcem, już przy prowadzeniu swojej ekipy, wszedł na boisko. Bohater meczu: Yossi Benayoun Real Madryt - FC Liverpool 0:1 (0:0) 0:1 - Benayoun, 82. min Żółte kartki: Cannavaro, Gago (Real) - Torres, Mascherano, Riera (Liverpool) Sędziował: Roberto Rosetti (Włochy) Widzów: 85000 Real: Casillas - Ramos, Cannavaro, Pepe, Heinze - Robben, Diarra, Gago, Marcelo (46. Guti) - Higuain, Raul Liverpool: Reina - Arbeloa, Skrtel, Carragher, Aurelio - Benayoun, Alonso, Kuyt, Mascherano, Riera (88. Riera) - Torres (62. Babbel)