Real Madryt bez Viniciusa w składzie był w stanie odrobić znaczną przewagę do FC Barcelona w rozgrywkach La Ligi. Czy Brazylijczyk pomoże kolegom w niezwykle trudnym - i istotnym - wtorkowym starciu w Bergamo? Real Madryt po cichu zniwelował przewagę FC Barcelony Real Madryt był niezwykle krytykowany za początek sezonu. Trudno się zresztą temu dziwić, bo "Królewscy" regularnie tracili punkty - i to zarówno w lidze, jak i Lidze Mistrzów. Na przeciwległym biegunie była FC Barcelona, która zachwycała swoim rozmachem. Największą przepaść między odwiecznymi rywalami widać było podczas październikowego El Clasico, gdy "Blaugrana" wygrała na Santiago Bernabeu aż 4:0, a Robert Lewandowski zanotował dublet. W listopadzie podopieczni Hansiego Flicka popadli jednak w zapaść. Ten okres wykorzystał Real Madryt, który na przestrzeni miesiąca odrobił stratę aż ośmiu punktów. Obecnie "Los Blancos" tracą do lidera już zaledwie jedno "oczko", a przy tym mają w zanadrzu zaległe spotkanie z Valencią. Fantastyczne wieści dla "Królewskich" na godziny przed kluczowym meczem Warto podkreślić, że znaczną część straty Real odrobił pod nieobecność swojego najlepszego piłkarza. Vinicius doznał kontuzji ścięgna udowego po meczu z Leganes i zabrakło go w czterech meczach - trzech ligowych, a także starciu z Liverpoolem w Lidze Mistrzów (0:2). Chociaż Kylian Mbappe wciąż irytuje fanów "Królewskich", potrafił poprowadzić zespół do zwycięstw nad Getafe (2:0) i Gironą (3:0). W międzyczasie przytrafiła się też porażka z Athletikiem (1:2), ale nie zmienia to faktu, iż na przestrzeni kilku tygodni, madrytczycy na nowo włączyli się do wyścigu po mistrzostwo. Teraz Francuz nie musi już bać się o bycie jedynym liderem ofensywy. Według dobrze poinformowanego Edu Aguirre, Vinicius ma w meczu z Atalantą Bergamo od razu wybiec w wyjściowym składzie. To dla niego pierwsze spotkanie, odkąd wyleczył uraz. Chociaż z pewnością żaden gracz FC Barcelony nie życzy kolegom po fachu problemów zdrowotnych, powrót do gry Brazylijczyka może jeszcze utrudnić sytuację Lewandowskiego i spółki. Brazylijczyk wielokrotnie udowadniał już, że potrafi w pojedynkę poprowadzić swój zespół do triumfu. A "Blaugrana" w lidze nie ma już najmniejszego marginesu błędu.