Real Madryt nie rozpoczął tego sezonu tak dobrze, jak poprzedniego. "Królewscy" w nieco przebudowanym składzie z nową gwiazdą w postaci Kyliana Mbappe na starcie rozgrywek mają spore problemy przede wszystkim z płynnością gry w ofensywie. To wpływa na wyniki "Los Blancos", którzy proces obrony mistrzostwa La Liga rozpoczęli od małego falstartu. Po pięciu kolejkach bowiem podopieczni Carlo Ancelottiego mają 11 oczek i cztery punkty straty do FC Barcelony. Wisła pogrążona w Łodzi. Takiej serii nie ma żaden inny klub Wszyscy w Madrycie oczekiwali jednak, że zmiana nadejdzie we wtorkowy wieczór. Właśnie wtedy bowiem "Królewscy" mieli zaplanowaną swoją inaugurację występów w nowym formacie Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu fazy ligowej obrońcy tytułu podejmowali pod zamkniętym dachem Santiago Bernabeu niemiecki VFB Stuttgart, a wspomnienia z ekipami z tego kraju "Królewscy" mają bardzo dobre. Tego wieczoru wszystkie oczy miały być zwrócone na tercet Jude Bellingham - Kylian Mbappe - Vinicius Junior. Real wygrywa w debiucie. Wspaniałe wejście Endricka, gol Mbappe Jeśli ktoś po pierwszej połowie mógł być jednak wymieniany jako bohater "Królewskich", to nie byłby to nikt z tej trójki. Wszystkie laury spadłyby na głowę Thibaut Courtois, który zaskakująco często był niepokojony przez rywali, którzy z łatwością mijali drugą linię "Los Blancos". Na nic się to jednak zdawało, bo Belg, jak to ma w zwyczaju, prezentował niezwykle wysoki poziom i nie dał się pokonać, mimo aż czterech celnych strzałów. Raz pomogła Courtois poprzeczka. Najgroźniej było jednak, gdy sędzia dwukrotnie wskazał na "wapno". Najpierw w sytuacji, gdy faulowany był Antonio Ruediger. Ostatecznie jednak arbiter po obejrzeniu sytuacji cofnął faul, a potem, gdy przewinienia dopuścił się Carvajal. W tej sytuacji Hiszpana uratował spalony. Emocji nie brakowało, ale goli w tej części spotkania zabrakło i goście musieli być tym faktem rozczarowani. Wynik 0:0 zapowiadał jednak emocje w drugiej części rywalizacji. Bajeczny gol nastolatka, a potem było jeszcze lepiej. Epickie otwarcie Ligi Mistrzów Ta rozpoczęła się dla drużyny gospodarzy w najlepszy możliwy sposób. Cudownym podaniem prostopadłym popisał się Aurelien Tchouameni. Piłka minęła całą obronę gości i spadła pod nogi Rodrygo, a ten popędził na bramkę przyjezdnych i... wyłożył piłkę do pustej bramki Kylianowi Mbappe. Francuz w tej sytuacji już pomylić się nie mógł i wyprowadził drużynę na prowadzenie. 22 minuty później doskonałe dośrodkowanie wykorzystał Denis Undav i z bliska w końcu pokonał Courtois. Trzeba przyznać, że niemiecki zespół na tego gola zasłużył. Gdy niewiele wychodzi, przychodzi pomoc ze strony stałych fragmentów gry, jak to często bywa w przypadku meczów Realu. Tym razem z rzutu rożnego dośrodkował Luka Modrić, a piłkę do siatki przyjezdnych wpakował Antonio Ruediger, który wykorzystał błąd Nubela przy wyjściu z bramki. Na koniec swój moment miał jeszcze 18-letni Endrick. Młodziutki Brazylijczyk wszedł na murawę przy wyniku 1:1, ale zszedł z niej już gdy na tablicy widniał rezultat 3:1, a tego ostatniego gola strzelił właśnie on, wykorzystując atomowe uderzenie z dystansu. Real długo się męczył, ale ostatecznie tradycyjnie wybrnął z kłopotów i zgarnął trzy punkty na otwarcie fazy ligowej.