Temat sędziowania w La Liga jest niezwykle drażliwy. Nie ma żadnych złudzeń, że arbitrzy w tej części Półwyspu Iberyjskiego są zwyczajnie słabi i to bardzo mocno przeszkadza im w odpowiednim prowadzeniu spotkań. Zawsze w tle pojawia się oczywiście także postać Negreiry, który wspólnie z FC Barceloną jest oficjalnie oskarżony o korupcję w sporcie. Ten proceder miał mieć miejsce w latach 2001 - 2018, ale od wybuchu tej afery każda decyzja sędziów w meczach Real Madryt, Atletico i FC Barcelony jest potrójnie analizowana. Nie do wiary, w Hiszpanii aż grzmi. Na okładce wielki skandal w La Liga i Lewandowski W sobotę wieczorem 2 marca "Los Blancos" przyjechali do Valencii, aby tam zagrać o kolejne niezwykle ważne trzy oczka w ligowej rywalizacji. Powiedzieć, że atmosfera przed meczem była napięta, to jakby dosłownie nic nie powiedzieć. W powietrzu wisiało jakieś historyczne wydarzenie i nie chodziło tu o dobre wydarzenia. To spotkanie śmiało można było nazwać "meczem podniesionego ryzyka", po tym co rok temu na tym obiekcie przeżył Vinicius Junior, który był ofiarą rasizmu. Real Madryt ma dość. Oficjalny komunikat klubu Wydarzenia z poprzedniego sezonu były wspominane na każdym kroku. Sędzia Jesus Gil Manzano, który uważany jest przez wielu za najlepszego (nie znaczy dobrego) w Hiszpanii, musiał mieć naprawdę wyostrzony wzrok i czujne oko, co do tego, co dziać się może na trybunach. Trzeba przyznać, że przez cały sobotni mecz kibice na trybunach nie działo się nic złego, a i Manzano nie był głównym bohaterem spotkania aż do 99 minuty. Real miał wówczas rzut rożny, piłka została wybita i trafiła do Brahima Diaza. Ten dośrodkował w pole karne na głowę Jude'a Bellinghama, a Anglik strzelił gola, ale... arbiter w momencie, gdy Brahim wrzucał futbolówkę, gwizdnął koniec spotkania i gol najlepszego strzelca ligi nie uznał. Po meczu wybuchł olbrzymi skandal w całych spotowych mediach na świecie. Dodatkowo Bellingham otrzymał czerwoną kartkę za swoje zbyt ekspresyjne protesty w stosunku do sędziego. - Ciężko cokolwiek powiedzieć. Czegoś takiego jeszcze nie mieliśmy. Mogę od siebie dodać, że stracimy Bellinghama za czerwoną kartkę - ale on nie obraził sędziego - powiedział po meczu wściekły Carlo Ancelotti. - Rozumiem, co czuje teraz Real Madryt. Powinien zagwizdać przed dośrodkowaniem lub po dośrodkowaniu. Nie rozumiem dlaczego zajęło to tyle czasu - wtórował mu Hugo Durro - zawodnik Valencii. Wielkie emocje i fatalna kontuzja. Sędzia skończył mecz w absurdalnym momencie Real poszedł jednak krok dalej i wydał oficjalny komunikat w tej sprawie. "Bezprecedensowa decyzja sędziego Gila Manzano uniemożliwiła Realowi Madryt pokonanie Valencii na Mestalla. Przy stanie 2:2 w ostatniej akcji meczu Brahim dośrodkował w pole karne, a Bellingham strzelił gola na 3:2. Sędzia nie uznał jednak bramki, po tym jak gwizdnął koniec meczu, gdy podanie Malagueno wciąż było w powietrzu. Liderzy LaLigi zasłużyli na trzy punkty, ale po przegrywaniu 2:0 musieli zadowolić się jednym punktem. Dwie bramki Viniego Juniora dały remis, który ostatecznie rozstrzygnięty został decyzją Gila Manzano" - czytamy na samym początku komunikatu. W dalszej jego części Real opisuje przebieg meczu, więc nie jest to najważniejsze. Najbardziej istotny jest właśnie ten początek, bo wydanie takiego oficjalnego oświadczenia to coś historycznego w wykonaniu "Królewskich" i z pewnością odbije się bardzo szerokim echem w świecie piłki. Warto także dodać, że "Królewscy" zdaniem hiszpańskich mediów będą odwoływać się od czerwonej kartki Bellinghama, którą Anglik obejrzał już po ostatnim gwizdku arbitra.