"Jesteśmy Realem Madryt, to chyba normalne, że gramy w ćwierćfinale" - mówił Jose Mourinho po zwycięstwie nad Lyonem 3-0. Normalne i niecodzienne zarazem, bo jego zespół przełamał wczoraj naraz dwie bariery. W ósmym meczu z Lyonem Real wygrał pierwszy raz, przeskakując 1/8 finału Champions League po sześciu porażkach z rzędu. Bohaterem Madrytu staje się Karim Benzema, który zdobył gola na 2-0 i w siedmiu ostatnich meczach uzbierał aż 9 trafień. W tym sezonie ma 20 bramek, nie może się jeszcze równać z Cristiano Ronaldo i Leo Messim, ale z Davidem Villą już na pewno. Dla Realu najważniejsze jest jednak to, że znalazł się wreszcie ktoś zdolny odciążyć Ronaldo i to znalazł się w klubie, choć Mourinho szukał poza nim sprowadzając Emmanuela Adebayora. Karim twierdzi jednak, że swoje odrodzenie zawdzięcza pracy portugalskiego trenera. Według Leo Messiego "Królewscy" należą do faworytów tej edycji Ligi Mistrzów. Najlepszy piłkarz świata bardzo by nie chciał trafić na nich już w ćwierćfinale. W Hiszpanii nikt tego nie pragnie nawet ludzie czuwający nad kasą obu klubów. Choć dla nich to byłby okres żniw, ale grać Gran Derbi cztery razy w ciągu dwóch tygodni, to zakrawa na absurd. W kwietniu obie drużyny spotkają się w meczu ligowym na Santiago Bernabeu i w finale Pucharu Króla na Estadio Mestalla. Podczas piątkowego losowania ćwierćfinałów i drabinki prowadzącej do finału na Wembley cała Hiszpania będzie trzymać kciuki, by Real uniknął Barcelony. Dyrektor "Królewskich" Jorge Valdano chce bratobójczej walki, ale z niemieckim Schalke. Powrót Raula Gonzaleza byłby na Santiago Bernabeu wielkim świętem dla kibiców, po którym Mourinho mógłby pewnie powiedzieć: "Jesteśmy Realem Madryt, to normalne, że gramy w półfinale". Swój smaczek miałyby też mecze Barcelony z Schalke - Katalończycy nie płakaliby po takim wskazaniu losu. O dziwo jednak Pep Guardiola nie chce Szachtara uważając go za zespół o dwie klasy mocniejszy niż się powszechnie sądzi. Ponieważ UEFA zakazała piłkarzom Realu i Lyonu wyjścia na mecz w koszulkach z napisami wspierającymi Erica Abidala, jedni i drudzy założyli je pod stroje meczowe, by pokazać po zakończeniu gry. Był to wzruszający obrazek rywali walczących zaciekle na boisku, a potem zjednoczonych współczuciem i wspólną myślą. Operacja obrońcy Barcelony w czwartek o 16. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim! Liga Mistrzów - wynki, strzelcy bramek, składy