Presji mediów i kibiców nie wytrzymali w końcu wyjątkowo spokojni dotychczas działacze klubu z Santiago Bernabeu. Poprosili oni kapitana zespołu, Raula Gonzaleza o spotkanie z całą drużyną i rzecz jasna z trenerem Jose Antonio Camacho. Były selekcjoner Hiszpanii po klęsce na BayArena całą winę wziął na siebie - "Ja ustalałem skład na ten mecz i ja odpowiadam za taką kompromitację" - jednak jego słowa nie przekonały Florentino Pereza. Jedynym z piłkarzy Realu, który zaraz po meczu w Leverkusen bił się w pierś był Roberto Carlos. "Obiecuję mniej samby, a jeszcze więcej pracy. Trzeba się spotkać, uderzyć mocno pięścią w stół, wyjaśnić i najważniejsze, zrozumieć co złego robiliśmy. Trzeba o tym szybko zapomnieć i przygotować się solidnie do ligowego meczu z Espanyolem" - wyznał na łamach dziennika "Marca" Brazylijczyk. "Suchej nitki" na "Królewskich" nie zostawił także dziennik "AS", który relację ze spotkania w Leverkuen okrasił tytułem "Wychłostani". Na łamach tej gazety jednak Camacho zdecydowanie broni krytykowanego przez wszystkich Raula. "Nie zgodzę się z określeniem, że Raul jest nietykalany. Ten kto oglądał mecz z Bayerem nie powinien tak mówić. Raul rozegrał dobry mecz, cały czas szukał podaniami swoich kolegów z drużyny. Nie mogę zrozumieć, dlaczego media tak ostatnio nie dają mu spokoju" - odparł stanowczo Camacho.