Mimo tego, że brał udział w środowym treningu, nie zagra w czwartkowym spotkaniu, gdyż jest świeżo po kontuzji . - Wiadomo, że sercem jestem z Austrią Wiedeń, klubem, w którym aktualnie gram. Jednak czeka nas na Łazienkowskiej bardzo ciężka przeprawa - stwierdził popularny "Rataj". W pierwszym spotkaniu Legia was zaskoczyła? - Z tego co słyszałem, Legia rozegrała w Wiedniu najlepszy mecz w tym sezonie. Sam siedząc przed telewizorem byłem zaskoczony tym, co pokazują na boisku. Po pierwszych dwudziestu minutach pierwszego spotkania Legia powinna prowadzić 2:0 i mieć mecz ułożony idealnie. Jednak na nasze szczęście przegrała i teraz to my jesteśmy odrobinę lepszej sytuacji. Po losowaniu, w Polsce myślano, że Austria jest dużo lepszym zespołem. - Austrię z Legią można spokojnie porównać, tak samo jak obie ligi, które są tej samej klasy. Jaka jest recepta na Legię? - Podstawą jest nie dać sobie wbić bramki w pierwszych dwudziestu minutach. Wiadomo, że Legia musi ruszyć do przodu. Cała sztuka w tym, żeby przeczekać ciężki okres, a później strzelić gola i będziemy w następnej rundzie. Najprzyjemniejsze Pańskie wspomnienia z tego stadionu to ? - Na pewno wszystkie trofea, czyli dwa razy mistrzostwo Polski, dwa razy Puchar Polski i przede wszystkim gra w Lidze Mistrzów. Miło powrócić do Warszawy? - Mam wielki sentyment dla tego stadionu i dla kibiców Legii. Na pewno jutro gospodarze będą mieli dwunastego zawodnika ? wspaniałą publiczność. W czasie treningu widać było, że mowy ojczystej Pan nie zapomniał. Jednoznacznie kwitował Pan nieudane zagrania polskimi przekleństwami. - (śmiech) Tego na pewno nie zapomnę.