Jest 24 marca 2016 r. O godz. 19 Kosiec i jego Polonia zaczynają trzecioligowy pojedynek z Ursusem Warszawa. 29-letni pomocnik wychodzi w pierwszym składzie, schodzi w 54. minucie. Mecz kończy się wynikiem 0-0. Ot, spotkanie jakich piłkarze grają wiele. Czterokończynowy niedowład Wszystko jednak wskazuje, że to był jego ostatni mecz w życiu. Teraz już nawet nie marzy o wielkiej karierze, chce po prostu normalnie funkcjonować. "Dziś jestem jedynie, a może AŻ czynnym inwalidą walczącym każdego dnia o własne życie, zdrowie i przyszłość" - pisze Kosiec w liście opublikowanym przez Polski Związek Piłkarzy. Dwie godziny po zakończeniu meczu Polonia - Ursus Kosiec leżał sparaliżowany z czterokończynowym niedowładem na oddziale intensywnej terapii. "Zawiozła mnie karetka, którą wezwał któryś z moich sąsiadów, gdy zauważył bądź usłyszał huk jak spadam ze schodów. Straciłem przytomność schodząc z czwartego piętra. Tamtego feralnego dnia lekarze nie wiedzieli co mi dolega i dziś, cztery miesiące po inwazyjnej operacji na rdzeń kręgowy, dalej nie wiedzą !!! Do dziś też nie wiem, czy decyzja o operacji nie zrobiła ze mnie inwalidy" - zastanawia się Kosiec. Szereg dolegliwości I dalej opisuje przebieg swojej choroby: "Wątpliwości rodzą się stąd, że do szpitala trafiłem z powodu urazu kręgosłupa odcinka szyjnego, złamania kręgu, wstawienia implantu oraz urazu rdzenia kręgowego. Po operacji i 3-tygodniowym pobycie opuściłem szpital z dodatkowymi dolegliwościami zdrowotnymi mianowicie: - sparaliżowane mięśnie od klatki piersiowej w dół, brak czucia bólu i temperatury- neurogenny pęcherz, czyli do dnia dzisiejszego muszę się cewnikować- porażenie narządów wewnętrznych, nie pracują jelita (atonia jelit) spowodowana uszkodzeniem nerwów- neuralgia, potworne pieczenie i palenie od klatki piersiowej w dół- spięcia spastyczne- o potencji seksualnej nie ma mowy, a mam 29 lat- zmęczenie psychiczne, lęk przed przyszłością, myśli samobójcze To tylko niektóre dolegliwości, które pojawiły się po operacji. Do dziś bębnią mi w uszach słowa lekarzy: "trzeba być dobrej myśli i mieć nadzieję". Nie poddaję się i robię wszystko, żeby pomóc tej nadziei. Każdego dnia otwieram i zamykam kolejne drzwi gabinetów lekarskich. Nikt, dosłownie nikt nie jest w stanie mi ulżyć w bólu, z którym żyję od operacji. A co dopiero pomóc wrócić do sprawności" - pisze Kosiec. Poszukiwania specjalisty Piłkarz nie prosi o pieniądze, nie szuka też sponsorów. Chce tylko jednego - znaleźć kogo, kto pomoże zdiagnozować jego chorobę. "Nie wiem, jestem sfrustrowany. Odwiedziłem dziesiątki gabinetów lekarskich państwowych i prywatnych. Przejechałem Polskę wzdłuż i wszerz, nikt nie jest w stanie mi pomóc [...] Proszę pomóżcie mi w doliczonym czasie gry o moje życie". Rafał Kosiec prosi o udostępnianie powyższego listu i ma nadzieję, że dzięki temu znajdzie lekarza, który będzie w stanie mu pomóc.