- W pierwszej połowie niedzielnego meczu zagraliśmy tak, jak sobie założyliśmy. Trzymaliśmy gospodarzy z dala od naszej bramki i staraliśmy się kontrować - powiedział Radolsky. - Drugą odsłonę ciężko jest mi skomentować. Nie dość, że straciliśmy dwie bramki, to jeszcze prawie całą obronę i przegraliśmy mecz. Fantastycznie spisała się krakowska publiczność, która praktycznie była dwunastym zawodnikiem gospodarzy na boisku. Na początku drugiej połowy brakowało w mojej drużynie ruchu, nie atakowaliśmy, dopiero po stracie pierwszego gola stworzyliśmy sobie kilka okazji, ale było już za późno - dodał trener grodziszczan. Na pytanie dlaczego Groclin zagrał w niedzielę bardzo defensywnie, z jednym napastnikiem Radolsky odpowiedział: - Nie mam w tej chwili w kadrze na tyle wartościowych napastników, aby ich wstawić do pierwszego składu. Bartosz Ślusarski jest kontuzjowany, Jacek Ziarkowski nie jest w satysfakcjonującej mnie formie, a Tomasz Moskała w ostatnich meczach grał bardzo słabo, dlatego spróbowaliśmy zagrać na kontry, w których miał brylować szybki Adrian Sikora oraz skrzydłowi Marek Sokołowski i Marcin Zając. W pierwszej połowie to funkcjonowało, po zmianie stron zagraliśmy za bardzo statycznie i całkowicie oddaliśmy inicjatywę Cracovii.