Do incydentu doszło w drugiej połowie meczu 1/8 finału LM. Sfaulowany przez Argentyńczyka Demichelisa Carlos uderzył rywala w twarz. Sędzia tego nie zauważył i na podstawie zapisu wideo UEFA podjęła decyzję o dyskwalifikacji. Decyzja ta wywołał niesmak szkoleniowca Realu, który zapowiada, że jego drużyna zrewanżuje się w sportowy sposób. - Forma moich piłkarzy zwyżkuje i zamierzamy wyeliminować Bayern. Odpowiemy na decyzje UEFA na murawie. Pokażemy piękną grę i wyeliminujemy Bayern - zapewnia Queiroz. Słów krytyki działaczom UEFA nie szczędził oczywiście Roberto Carlos. - Nie rozumiem tej decyzji. Jestem wściekły i smutny. Nie zrobiłem nic złego. Broniłem się przed niebezpiecznym wślizgiem rywala, który mógłby narazić mnie na poważną kontuzję. Wierzę, że nie wszystko jeszcze stracone. Nasi prawnicy usilnie pracują, żebym mógł wystąpić w meczu rewanżowym. Chcę zagrać na Bernabeu. Dlaczego odsunięto mnie od dwóch spotkań, przecież nawet Demichelis uważa, że to co się już zdarzyło, że można weryfikować. Nie mogę się w tym połapać! - żalił się na oficjalnej stronie Realu Brazylijczyk, który ma czas do czwartku na złożenie apelacji. Roberto Carlos nie kłamał mówiąc o poglądzie na tą sprawę głównego aktora zdarzenia, Argentyńczyka Martina Demichelisa. - Wolę od takich spraw zachować dystans. Są inne osoby, które powinni wypowiedzieć się i zadecydować w tej sprawie. W Argentynie nie używamy zapisu video do rozstrzygania takich spraw. Kara dla Roberto Carlosa nie ułatwi nam jednak zadania w Madrycie, bowiem naprzeciw nam wybiegnie także 11 piłkarzy - stwierdził Argentyńczyk na łamach dziennika "Marca".