QueQuality to wytwórnia muzyczna, której jest współwłaścicielem. Swoją siedzibę ma w Zimnicach Wielkich - to dosłownie rzut kamieniem od Źlinic. No a że sąsiadowi warto czasem pomóc, to wytwórnia postanowiła zasponsorować Orłowi koszulki. "Debiutanckie stroje zostały ochrzczone trzema punktami i przyniosły nam szczęście. Trzeba przyznać że są bardzo ‘quality’ tak jak sponsor, który je nam zafundował" - napisano na facebookowym profilu Orła. QueQuality opisało swoje wsparcie w krótkim komunikacie na swojej stronie. Jak podkreślono, inspiracją dla akcji było zbliżające się Euro oraz Dzień Dziecka. W nowych kompletach grają już także dzieciaki z klubowej akademii. O Orle Źlinice dowiedziała się cała Polska - Naszą reakcją było zaskoczenie, klubowa młodzież była wręcz zdumiona. Pojawiły się nawet pytania, czy to nie jest jakiś fake news. Sami nie staraliśmy się o nagłośnienie tej sytuacji, ale po tym, jak koszulki zostały zaprezentowane, pojawił się oddźwięk z całej Polski - mówi w rozmowie z Interią Henryk Olsok, prezes Orła. Jak dodał, to wytwórnia odezwała się do klubu pierwsza. Konkretnie zrobił to jej współwłaściciel, Dawid Szynol, dobrze znany w drużynie - kiedyś barwy Orła reprezentował jego brat, teraz robi to jego siostrzeniec. - Rozmowa była krótka, szybka i treściwa, bardzo prędko doszliśmy do porozumienia - dodał Henryk Olsok. Jak podkreślił, dla wytwórni ważne było, że klub od lat prowadzi szkółkę, kilka grup młodzieżowych. - Orzeł i QueQuality mogą się utożsamiać na polu poszukiwania talentów - my sportowych, oni muzycznych - stwierdził. Współpraca nie skończy się na kwestii koszulek - to szeroki projekt zaplanowany na kilka lat. Na razie w klubie nie chcą jednak uchylać rąbka tajemnicy w tej sprawie. Teraz trzeba skupić się na dobrym zorganizowaniu sprzedaży strojów - zapytania o nie pojawiają się z różnych zakątków Polski. Jak podkreślił prezes Olsok, w Orle chcą to zrobić profesjonalnie - tak, by "quality" widoczne było nie tylko na samej koszulce. To wejście świata muzyki do świata sportu, choć bardzo sympatyczne, jest dość nietypowe na polskim poletku. W Anglii, kolebce nowoczesnego futbolu, to jednak nie pierwszyzna. Zwłaszcza ostatnio. Ed Sheeran: Chłopak i jego koszulka Na fotografii znajduje się chłopiec. Siedzi na ławce, patrząc wprost w obiektyw. Jego blada buzia upstrzona jest licznymi piegami. Na nosie ma okulary, a jego głowę zdobi ruda, charakterystyczna czupryna. Jeszcze jedna rzecz jest na tym zdjęciu charakterystyczna - herb piłkarski z białym koniem rasy Suffolk Punch. Herb należy do klubu Ipswich Town, a chłopiec, który może go z dumą prezentować na piersi, to Ed Sheeran - człowiek, który w ciągu ostatniej dekady stał się globalną gwiazdą muzyczną. Dość powiedzieć, że Sheerana śledzi w samym serwisie streamingowym Spotify już prawie 80 milionów ludzi. Jest on absolutnym liderem w tej statystyce, a o milionach jego sprzedanych albumów nie ma chyba za bardzo co wspominać. Jego fotografia z dzieciństwa - zaprezentowana na Instagramie przez samego piosenkarza - była ostatnio chętnie rozpowszechniana przez liczne brytyjskie media nie bez kozery. Podkreślono w ten sposób, jak długo trwa kibicowskie zaangażowanie muzyka w klub z Ipswich. To wszystko dlatego, że Ed postanowił wesprzeć występującą w niebieskich koszulkach drużynę nie tylko dopingiem z trybuny. Przyszły sezon, podobnie jak ten, który właśnie upłynął, ekipa "The Tractor Boys" spędzi w League One, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym w Anglii. Obecną kampanię dla Ipswich można określić jako będącą nieco powyżej przeciętnej - w końcu zajęli 9. miejsce na aż 24 drużyny w lidze, nie dając sobie jednak szansy na grę w barażach o awans do Championship. Czy kolejny sezon okaże się dla Ipswich ciekawszy, to pokaże czas, ale klub z pewnością będzie mieć niebawem dużo ciekawsze koszulki - z nietypowym napisem w miejscu dla sponsora. Bo symbole działań matematycznych jednak na piłkarskich trykotach nie zdarzają się często, a zespół będzie mieć ich aż pięć (dodawanie, odejmowanie, znak równości, dzielenie, mnożenie), opatrzone enigmatycznym napisem "Tour". Artysta globalny, który zadziałał lokalnie Ta symbolika to oczywiście odniesienie do twórczości Eda Sheerana, który już przyzwyczaił swoich fanów do oznaczania kolejnych albumów matematycznymi znakami. Muzyk zapowiedział zresztą jakiś czas temu w mediach społecznościowych premierę nowego "krążka" jeszcze w tym roku. Trzymając się wspomnianej retoryki - i dodając dwa do dwóch - można z łatwością stwierdzić, że Anglik szykuje też nową trasę koncertową i to właśnie jej reklama widnieje na koszulkach Ipswich Town. "Klub jest ważną częścią lokalnej społeczności i to jest mój sposób, by okazać mu wsparcie - powiedział Sheeran, cytowany przez oficjalny klubowy serwis. Muzyk będzie koszulkowym sponsorem przynajmniej przez jeden rok, a grafika promująca jego trasę - której szczegółów fani jeszcze nie poznali - znajdzie się na strojach zarówno męskiej, jak i żeńskiej drużyny. - Zawsze uwielbiałem moje wizyty na Portman Road (stadion Ipswich - dop. red.) i nie mogę się doczekać powrotu tam tak szybko, jak tylko kibice będą mogli znowu wejść na stadiony" - powiedział Sheeran, a jego słowa - zapewne z dumą - przytoczyła strona Ipswich Town. W materiale zapowiadającym współpracę nazwano go zresztą "ulubionym synem Suffolk". Ed Sheeran zdaje się być silnie związany z regionem swojego pochodzenia, nie jest on jednak oczywiście jedynym twórcą muzycznym, który wspiera lokalny klub. Takich ludzi jest ogrom - żeby tylko wspomnieć sytuację w Manchesterze, gdzie słynnymi kibicami City są bracia Gallagher - Liam i Noel, twórcy britpopowej legendy zespołu Oasis, z kolei z United związani są The Stone Roses - to nie przez przypadek ich utwór "This Is The One" rozbrzmiewa na Old Trafford przed meczami "Czerwonych Diabłów". Tidal, Arsenal, Spotify BBC - przy okazji ogłoszenia Sheerana sponsorem Ipswich - przygotowała zestawienie twórców, którzy także zaangażowali się w lokalne kluby, a ich nazwiska (lub nazwy) pojawiły się na piłkarskich trykotach. W artykule wymieniono m.in. Notts County, które jeszcze kilka lat temu - tak jak Ipswich Town obecnie - grywało na poziomie League One, obecnie walcząc w piątej lidze (National League). Na koszulkach Notts widnieje napis "Jake Bugg" - sponsor-piosenkarz jest oczywiście - tak jak klub - z Nottingham. Szczególnie uroczy wydaje się przypadek Mogwai - zespół z Glasgow wsparł finansowo lokalną szkołę podstawową im. św. Rocha. Uczniowie z pewnością z wielkim zadowoleniem założyli na siebie nowe komplety piłkarskie opatrzone logiem zespołu. Muzycy, zwłaszcza ci najpopularniejsi, potrafią być też zmyślnymi biznesmenami i wchodzić w układy ze sportowymi klubami nie tylko na stopie sponsorowania ubrań czy sprzętu. Jay-Z stanowi tu jeden z najbardziej jaskrawych przykładów. Shawn Carter, bo tak naprawdę nazywa się Amerykanin, jest w ostatnich latach znany nie tylko z rapowych albumów, ale też z ubijania dużych interesów. Dość powiedzieć, że jest obecnym właścicielem Tidala - popularnego serwisu streamującego muzykę. To właśnie z Tidalem umowę partnerską podpisał swego czasu londyński Arsenal - choć kwota, jaką operowano w kontrakcie nie została ujawniona, to serwis goal.com podawał blisko trzy lata temu sumę oscylującą wokół jednego miliona funtów rocznie. I to - po raz kolejny - nie jest przypadkiem, bo amerykański gwiazdor muzycznego biznesu (tak chyba można to najprecyzyjniej określić) jest fanem Arsenalu od wielu lat i nie raz został sfotografowany na trybunach Emirates Stadium, gdy z dużym zaangażowaniem zagrzewał do boju piłkarzy "Kanonierów". To jednak nie wszystko - już ponad dekadę temu Jay-Z był wymieniany jako osoba, która może zainwestować w klubowe udziały, a wielu kibiców zapewne już wówczas widziało oczyma wyobraźni rapera jako właściciela klubu z północnego Londynu. Dziś - zważywszy na sytuację w Arsenalu - spora część fanów z ulgą przyjęła by zmianę w fotelu właściciela. Głównym udziałowcem w klubie jest bowiem Stan Kroenke, za którym (oraz za jego synem, Joshem) kibice, eufemistycznie rzecz mówiąc, nie przepadają. Strona Arsenalu wymienia po kolei klubowe projekty sportowe, w które zaangażował się amerykański przedsiębiorca: Los Angeles Rams (football amerykański), Colorado Rapids (piłka nożna), Colorado Avalanche (hokej na lodzie) i Denver Nuggets (koszykówka). Na horyzoncie pojawiła się szansa, że z grona tych klubów ekipa z Emirates wkrótce zniknie. Ekstrawagancja Daniela Eka? Jak na ironię losu, w grze o władzę nad klubem jest teraz właściciel innego serwisu streamingowego. Daniel Ek, szwedzki miliarder, który zasłynął tym, że maczał palce przy założeniu Spotify. W przeciwieństwie do Jaya-Z, Szwed dotychczas nie był kojarzony z "Kanonierami", choć ponoć ma być fanem zespołu od dawien dawna. Tak przynajmniej twierdzi Thierry Henry. "Daniel jest kibicem Arsenalu, choć nie mówił o tym publicznie. Jest kibicem od długiego czasu" - stwierdziła swego czasu legenda Arsenalu w trakcie występu w programie "Monday Night Football" telewizji Sky Sports. Nie przypadkiem to właśnie Henry zabrał głos, niejako tłumacząc nagłe zainteresowane Eka klubem. Razem z dwoma innymi graczami, którzy zapisali się w historii klubu złotymi zgłoskami - Dennisem Bergkampem oraz Patrickiem Vieirą - ma on być głównym poplecznikiem współtwórcy Spotify w kwestii przejęcia Arsenalu. Były piłkarz londyńskiego klubu zastrzegł w wypowiedzi dla Sky Sports, że negocjacje mogą być długie i skomplikowane, bo rodzina Kroenke, nawet mimo unoszącej się nad Emirates Stadium atmosfery niechęci fanów względem zarządu, nie kwapi się do odsprzedania interesu. Nie ma zresztą czemu się dziwić, bo Arsenal to jedna z najbardziej wartościowych globalnych marek sportowych. Na początku maja 2021 roku "Forbes" opublikował zestawienie klubów sportowych z różnych dyscyplin, które są w skali globalnej warte najwięcej. 38. miejsce Arsenalu na liście może samo w sobie wrażenia nie robi, za to kwota przy nazwie klubu wyrażona w dolarach - 2,8 miliarda - już z pewnością tak. Ek będzie gotowy W połowie maja Ek opublikował na swoim twitterowym profilu krótkie oświadczenie. Poczuł się wywołany do tablicy przez media, które miały - zdaniem miliardera - powielać nieprawdziwe informacje o tym, że żadna oferta wykupu Arsenalu nie została jeszcze złożona. Daniel Ek zaprzeczył. Josh Kroenke miał dostać na stół gotową propozycję, która zawierała nawet pomysły dotyczące większego udziału fanów w zarządzaniu klubem. W grę miało wchodzić m.in. kibicowskie przedstawicielstwo w zarządzie czy tzw. "złota akcja", a więc akcja, której posiadanie umożliwia wpływ na strategiczne decyzje zawierane w ramach danej spółki. Rodzina Kroenke ma jednak być stale niezainteresowana. "Odpowiedzieli, że nie chcą pieniędzy" - napisał Ek w oświadczeniu. Zaznaczył, że dalej jest jednak zainteresowany i że w przypadku, gdy "sytuacja ulegnie zmianie" będzie dostępny. Możliwe więc, że doczekamy się momentu, w którym na Emirates Spotify wypchnie Tidala. Wygląda jednak na to, że ewentualne porozumienie będzie rodzić się w bólach. Trudna piłkarska miłość Eltona Johna Zaangażowanie, z jakim ludzie świata muzyki wchodzą w buty (czy, precyzyjnie rzecz ujmując, korki) działaczy sportowych nie jest wcale zjawiskiem nowym. Na północny zachód od Emirates Stadium, w hrabstwie Hertfordshire, swoją siedzibę ma Watford F.C., który w sezonie 2021/2022 będzie beniaminkiem Premier League. Awans z Championship wywalczył bezpośrednio - z wynikiem 91 punktów dał się wyprzedzić jedynie ekipie Norwich. Oba kluby zresztą wracają na najwyższy szczebel po jednym roku nieobecności. I o ile "Kanarkom" brakowało naprawdę sporo do utrzymania, to "Szerszenie" zaprzepaściły szansę na zostanie w elicie dosłownie na ostatniej prostej - rozgrywki skończyły z 34 punktami na koncie. Aston Villa, która była ostatnim nierelegowanym zespołem, miała tych punktów 35. "Nie zasłużyliśmy na spadek w zeszłym roku. Mieliśmy trochę pecha, ale niemal natychmiastowy powrót uważam za coś naprawdę trudnego" - stwierdził jeden z fanów, cytowany przez lokalny portal "HertsLive", który Watford kibicuje już kilka dekad. W przerwach między meczami "Szerszeni" zajmuje się muzyką. Ma na koncie dziesiątki milionów sprzedanych albumów muzycznych. W 1997 roku śpiewał też na pogrzebie księżnej Diany. Nazywa się Elton John. Piosenkarz jest nie tylko stałym bywalcem obiektu Watford F.C. na Vicarage Road. On - w sposób symboliczny - "jest częścią stadionu", bo jedna z trybun nosi nazwę "The Sir Elton John Stand". Ten honor nie spotkał jednak muzyka za sam fakt, że kibicuje drużynie od lat, a przy tym jest wybitną postacią brytyjskiej kultury. Elton John w drugiej połowie lat 70. został prezesem klubu, a ze stanowiska ustąpił dopiero w 2002 roku. Powód do łysienia Miłość do "Szerszeni" jednak nie przeminęła, choć nie zawsze mogło to być zdrowe uczucie. Jeszcze w latach 70. na treningu Watfordu sfotografowano, obok Eltona Johna, innego piosenkarza, Roda Stewarta, z którym John się przyjaźnił. Stewart znany jest ze swojej pasji piłkarskiej, nie dziwi więc, że został zaproszony do "The Harry Redknapp Show". W prowadzonym przez trenera podcaście zadano mu pytanie, czy chciałby zostać właścicielem klubu piłkarskiego. - Czy kupiłbym klub? Nie ma mowy, widziałem, co to zrobiło z Eltonem. On zaczął łysieć, gdy zarządzał Watfordem - rzekł półżartem Stewart. Faktycznie, zarządzanie klubem piłkarskim nie jest łatwym kawałkiem chleba, ale jak widać chętnych na to muzyków - czy szerzej, postaci z muzycznej branży - nie brakuje. Być może za kilka miesięcy dowiemy się, że Spotify jest w jakimś stopniu scalone biznesowo z Arsenalem. Może i w polskiej Ekstraklasie nastąpi moment, w którym świat muzyki zmiesza się ze światem sportu. Na razie mały krok w tę stronę wykonała wytwórnia QueQuality, której współwłaścicielem jest bijący rekordy popularności raper Quebonafide. Mały krok w skali kraju, bo dla pasjonatów wybiegających na boisko w koszulce Orła Źlinice, a już zwłaszcza dla juniorów tej drużyny - to krok naprawdę znaczący. Paweł Czechowski