Witalij Jurczenko to człowiek, który przez długi czas borykał się z ogromnym dylematem. To w jego ręce wpadł dokument stanowiący niezbity dowód na wieloletnią współpracę Anatolija Tymoszczuka z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Przez 12 lat Jurczenko był menadżerem i najbliższym doradcą Tymoszczuka, gdy grał on jeszcze w piłkę. Ich drogi rozeszły się w grudniu 2015 roku w dosyć niespodziewanych okolicznościach. Agent spotkał się z piłkarzem i usłyszał propozycję przedłużenia współpracy, co wiązało się z pokaźną podwyżką uposażenia. Miał tylko spełnić jeden warunek - nie kontaktować się z Nadieżdą, byłą żoną swego klienta. Menadżer nie zgodził się na to. I to był koniec przyjaźni z Tymoszczukiem. Od tamtej pory nie utrzymują kontaktu. Jakiś czas temu w ręce Jurczenki wpadł wspomniany dokument, który wydaje się niepodważalnym dowodem zdrady Tymoszczuka. Jego podpis widnieje na dokumencie stanowiącym deklarację zakamuflowanych działań na rzecz FSB. Wojna na Ukrainie. Agent "wydaje" Tymoszczuka Agent długo zastanawiał się nad tym, czy powinien kompromitujące pismo opublikować. W końcu zdecydował się na to 10 marca tego roku, niespełna dwa tygodnie po wybuchu wojny na Ukrainie. Dlaczego tak postąpił? Jak się okazuje, zdecydował się najpierw na coś, co można nazwać testem prawdy. Wspólnego znajomego poprosił, by - niby spontanicznie - zadał Tymoszczukowi jedno pytanie. "Putin szumowina?" I takie pytanie padło. Jak relacjonuje serwis football24.ua, 144-krotny reprezentant Ukrainy odpowiedział na nie bardzo spokojnie: - Nie obrażam starszych od siebie. Zostałem wychowany w taki sposób i tego się trzymam... To ostatecznie przekonało Jurczenkę. O współpracy Tymoszczuka z FSB poinformował w poście zamieszczonym na Facebooku. Załączył haniebną deklarację podpisaną przez człowieka, który dla szerokiej rzeszy Ukraińców prze lata uchodził za narodowego idola. ZOBACZ TAKŻE: