W pobitym polu mistrz Polski, Wisła Kraków. Najlepszym graczem finału dziennikarze wybrali Rogera Guerreiro. "Ole, Ole! Tylko Legia Warszawa!" - tak śpiewali piłkarze Jana Urbana. Zasłużyli na to trofeum, bo w całym meczu sprawiali lepsze wrażenie. Przed rzutami karnymi zarówno Legia, jak i Wisła chwyciły się za bary. Jako pierwszy do "jedenastki" podszedł kapitan "Białej Gwiazdy" - Arkadiusz Głowacki i choć Jan Mucha wyczuł jego intencje, gol padł - piłka trafiła w lewy róg. W odpowiedzi Wojciech Szala pokonał Mariusza Pawełka, trafiając w środek bramki. Później przyszła kolej na Marka Zieńczuka (zmylił Muchę uderzeniem w lewy róg) i Rogera (ładny strzał w prawy róg). Etatowy wykonawca "jedenastek" w Wiśle - Cleber - zaryzykował uderzenie w górny róg i "zdmuchnął pajęczynę". Tymczasem Marcin Smoliński wyrównał na 3:3 lekkim strzałem po ziemi w lewy róg - Pawłek wylądował w prawym. Nie wytrzymał Jean Paulista, którego sygnalizowany strzał w prawo łatwo obronił Mucha. Pecha miał też Vuković, który trafił w poprzeczkę. Swą szansę zmarnował też Marcin Baszczyński, którego Mucha wyczuł i wybił piłkę zmierzającą w lewo. Olbrzymią fetę w sektorze Legii spowodował Jakub Wawrzyniak ładnym strzałem po ziemi w prawą stronę, po czym utonął w objęciach kolegów! Legia zdobyła główną premię - 200 tys. zł, a Roger dodatkowo wyjechał z Bełchatowa mercedesem C klasy (wartość ok. 200 tys. zł). Kto wie, czy przełomowe dla tego meczu wydarzenie nie miało miejsca jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Najlepszy piłkarz świeżo upieczonego mistrza Polski, Paweł Brożek, na rozgrzewce poczuł ból mięśni brzucha. Przez to nie wyszedł na spotkanie, choć był już wpisany do składu. Jego miejsce zajął Radosław Matusiak, w którego wierzy już chyba tylko selekcjoner reprezentacji Leo Beenhakker. Bo już z pewnością nie trener, czy kibice Wisły. Po początkowych atakach Legii (m.in. w 7. min Chinyama strzelał z 20 m daleko od bramki), do głosu doszli krakowianie. W 11. min Rafał Boguski piętą zagrał w pole karne, a Mauro Cantoro trafił, tyle że w boczną siatkę. Część kibiców krakowskich wystrzeliło już w górę z okrzykiem "Jeest"!. To była najgroźniejsza akcja w pierwszym kwadransie. Wiślakom animuszu starczyło jeszcze na pięć minut. W 19. min Jan Mucha w starciu o piłkę z Boguskim zagrał ręką za "szesnastkę", lecz wiślacy nie wykorzystali rzutu wolnego z bliskiej odległości. Legia przejęła inicjatywę po 20 minutach. Jej mózgiem był najlepszy na boisku Roger. Najpierw wyłożył piłkę Miroslavowi Radoviciowi, lecz ten trafił w nogi obrońcy. W 24. min Roger sam postanowił strzelać z 22 m, ale piłka szybowała za wysoko. Za moment zakotłowało w polu karnym Wisły po akcji Grzelaka: w idealnej sytuacji machnął się Radović, a po uderzeniu Chinyamy zamiast bramki legioniści mieli tylko rzut rożny (piłka zmierzała do siatki, ale odbita od obrońcy wyszła na róg). Legioniści wciąż nacierali. W 34. min techniczne uderzenie Rogera zaskoczyłoby pewnie Mariusza Pawełka, ale futbolówka przeszła nad poprzeczką. Sześć minut później po podaniu Rogera z kornera Jakub Wawrzyniak najwyżej wyskoczył w polu karnym Wisły, ale jego główka była niecelna. Scena meczu: w 44. min, gdy Radosław Matusiak nie doszedł do teoretycznie łatwej piłki (podanej przez Boguskiego), siedzący na trybunach w asyście Dariusza Dziekanowskiego Leo Beenhakker tylko spuścił głowę. W przerwie trener mistrzów Polski Maciej Skorża zdjął bezproduktywnego "Radomatu" i wpuścił bojowego Jeana Paulistę. Ten od razu zainicjował groźny atak. Krosowym podaniem uruchomił na skrzydle Wojciecha Łobodzińskiego, który zagrał mocno wzdłuż bramki. Atakujacemu piłkę wślizgiem Boguskiemu zabrakło niewiele, by zdobyć gola. Później znowu przeważała Legia. W 51. min powinna prowadzić. Po dośrodkowaniu Rogera z lewej flanki Takesure Chinyama głową trafił w poprzeczkę, zaś dobijającego do pustej bramki Grzelaka zablokował Głowacki. Kilkadziesiąt sekund później jak w masło w pole karne Wisły wszedł Radović, ale wiślaków uratował ... Grzelak, który w idealnej okazji posłał piłkę na trybunę szczelnie wypełnioną dwoma tysiącami kibiców Legii. W 62. min groźnie zza pola karnego uderzył Radović. Pawełek z trudem wypiąstkował piłkę. Później wreszcie pokazała się Wisła. Po akcji Paulisty i jego podaniu do Boguskiego, warszawian uratowało tylko błyskawiczne wyjście z bramki Jana Muchy. Mimo lekkiej przewagi ekipy Jana Urbana do końca II połowy nie padł gol. Dogrywkę lepiej zaczęli warszawianie. W 96. min strzał Rogera w górny róg ładnie obronił Pawełek. W 103. min po krótko rozegranym rzucie rożnym Roger dośrodkował na głowę Aleksandara Vukovicia, któremu zabrakło metra, by ulokować piłkę w długim rogu bramki. Poprzez zastąpienie Boguskiego Juniorem Diazem trener wiślaków Maciej Skorża ćwiczył wariant gry z jednym napastnikiem, który szykuje na walkę o Ligę Mistrzów. Większość podań była adresowana wówczas do jedynego biegającego z przodu wiślaka Jeana Paulisty. Przed drugą częścią dogrywki pokrzykiwaniem połączonym z poklaskiwaniem mobilizował kolegów Radosław Sobolewski. To samo po drugiej stronie boiska robił "Vuko". I to pomogło, bo po przerwie ambicji nie zabrakło żadnej z drużyn. Ale zabrakło "prądu", bez którego nie da się stwarzać sytuacji, zdobywać goli. Dlatego grano głównie w środku pola, bramkarze mieli względny spokój. Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0 po dogrywce, 3:4 w karnych Bramki: 1:0 Arkadiusz Głowacki, 1:1 Wojciech Szala, 2:1 Marek Zieńczuk, 2:2 Roger Guerreiro, 3:2 Cleber, 3:3 Marcin Smoliński, 3:4 Jakub Wawrzyniak. Żółte kartki: Mauro Cantoro, Jean Paulista - Jakub Wawrzyniak, Wojciech Szala, Kamil Majkowski. Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom). Widzów 4 500. Wisła: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Cleber, Piotr Brożek - Łobodziński (60. Jirsak), Sobolewski, Cantoro, Zieńczuk - Boguski (98. Diaz), Matusiak (46. Paulista). Legia: Mucha - Szala, Astiz, Choto, Wawrzyniak - Radović, Vuković, Roger, Rybus (79. Majkowski) - Chinyama (113. Smoliński), Grzelak (90. + 3 Borysiuk). . Michał Białoński, Bełchatów