W pierwszym środowym wieczornym półfinale "Ogiery" z Burkina Faso, które okazały się czarnym koniem mistrzostw Czarnego Lądu, zmierzą się z mierzącym w mistrzowski tytuł Senegalem. Obie reprezentacje jeszcze nie triumfowały w Pucharze Narodów. Burkina Faso raz grała w finale w 2013 roku. Z kolei "Lwy Terangi" dwukrotnie przegrywały decydujące mecze w 2002 i 2019 roku. Piłka i polityka Dla Burkina Faso gra w czołowej czwórce już jest olbrzymim sukcesem. Nie ma już w zespole takich graczy, jak Aristide Bance, Alain Traore czy dobrze znany z boisk Ekstraklasy Prejuce Nakoulma, ale są inni, jak jeden z najlepszych bramkarzy na kameruńskim turnieju Herve Kofii, świetny obrońca Edmond Tapsoba czy Bertrand Traore. Całością dowodzi miejscowy szkoleniowiec Kamou Malo. Burkina Faso osiąga sukces w trudnym dla 21 milionowego kraju momencie, gdzie toczą się walki z dżihadystami i gdzie właśnie co doszło do zamachu stanu, a kontrolę nad państwem przejęło wojsko. - Przed naszym wygranym meczem z Tunezją mieliśmy honor rozmawiać z naszym nowym prezydentem, który dał nam wsparcie i radził jak pokonać rywala. Przy tym zapewnił, że stoi za nami. Nie mamy żadnej presji, nikt nie każe nam zdobyć pucharu, ale to nasz obowiązek postać się dostać do finału - podkreśla selekcjoner Kamou Malo. Senegal, najwyżej notowana afrykańska reprezentacja w rankingu FIFA, bo na 20. miejscu, jest faworytem meczu na stadionie w Jaunde, początek godzina 20.00. Mimo przeciwności i koronawirusowych problemów wicemistrz kontynentu wygrał swoją grupę, a w fazie pucharowej pewnie odprawił z kwitkiem Republikę Zielonego Przylądka (2-0) i Gwineę Równikową (3-1). Siła drużyny to oczywiście Sadio Mane, ale też inni piłkarze grający w markowych europejskich klubach. Jak wyliczyła przed meczem z Burkina Faso strona cafonline.com, biorąc pod uwagę dwa ostatnie PNA, to Mane strzelał na bramkę rywala 27 razy. Co siódmy celny strzał trafia do siatki rywala, a jeżeli już nie wpisuje się na listę strzelców, to asystuje, jak było to w niedzielnym starciu z Gwineą Równikową, kiedy zaliczył znakomite prostopadłe podanie przy trafieniu Famary Diedhiou. - To jedno z moich zadań, żeby zagrywać takie piki. Najważniejsze, że wygrywamy, ale sporo jeszcze przed nami - mówi doświadczony zawodnik Liverpool. O tym, że Senegal po raz pierwszy w historii wzniesie trofeum jest przekonany prezes Senegalskiej Federacji Piłkarskiej Augustin Senghor. - Celem nie jest półfinał, ale dojście do finału i zdobycie Pucharu Narodów po raz pierwszy. Taki przyświeca nam cel od momentu przyjazdu do Kamerunu. Na początku byliśmy krytykowani za słabą skuteczność z przodu i niewiele bramek, ale rozkręcamy się i tych goli na naszym koncie jest coraz więcej. Ciężko przez te ostatnie lata pracowaliśmy, żeby ponownie być wśród najlepszych i żeby w końców wygrać - cytuje prezesa senegalskiej federacji portal BBC Sport Africa. Dwóch portugalskich trenerów Drugi półfinał Kamerun - Egipt, czwartek godz. 20.00 (mecze można oglądać na platformie Viaplay), to powtórka finału PNA z 2017 roku. W decydującym meczu "Nieposkromione Lwy" po trafieniu w samej końcówce Vincenta Aboubakara, teraz sześć bramek na koncie, wygrały wtedy 2-1 i w Pucharze Narodów triumfowały po raz 5. Więcej wygranych na koncie mają tylko "Faraonowie" z Egiptu, bo siódme starcie tych dwóch reprezentacji, to też pojedynek dwóch portugalskich trenerów, bo Kamerun prowadzi Toni Conceicao, a Egipcjan doświadczony i utytułowany Carlos Queiroz. Strzelił bramkę i wyleciał z boiska!Karna kompania, spalona siedziba federacji i groźby prezydenta