Selekcjoner mistrzów świata Joachim Loew postawił w tym turnieju na nieco eksperymentalne ustawienie i dał szansę mniej doświadczonym w międzynarodowych rozgrywkach zawodnikom. W kadrze na turniej w Rosji nie znaleźli się m.in.: Manuel Neuer, Mats Hummels, Jerome Boateng, Mesut Oezil, Toni Kroos czy Thomas Mueller. "Czuję, że dowiodłem swojej racji. Piłkarze, którzy tutaj grają, zrobili bardzo dobre wrażenie" - przekonywał Loew. W fazie grupowej - po bramkach Alexisa Sancheza i Larsa Stindla - było między tymi zespołami 1:1. Zlekceważenie rywali wykluczył trener Chile Juan Antonio Pizzi. "Prawdą jest, że ze względu na swój wiek może się wydawać, że to początkujący piłkarze. Jednak mimo to mają już duże doświadczenie. To czyni ten zespół trudnym przeciwnikiem" - ocenił hiszpański szkoleniowiec argentyńskiego pochodzenia. W przypadku zwycięstwa to będzie trzecie trofeum Chilijczyków w ostatnich latach. W 2015 i 2016 roku pokonali Argentynę, z Lionelem Messim w składzie, w finałach Copa America. Natomiast w środowym półfinale Pucharu Konfederacji po rzutach karnych wyeliminowali Portugalię z Cristiano Ronaldo na boisku. "Udowodniliśmy swoją wartość. Pokonaliśmy przecież Argentynę, która jest jednym z najlepszych zespołów na świecie. Kilka dni temu wygraliśmy z mistrzem Europy - Portugalią. Jeśli zatem w niedzielę wygramy, będziemy najlepszym zespołem na świecie" - powiedział pomocnik reprezentacji Chile Arturo Vidal. Finał Pucharu Konfederacji rozpocznie się o godz. 20 czasu polskiego w Sankt Petersburgu. Sześć godzin wcześniej w Moskwie Portugalia, bez Cristiano Ronaldo, zagra z Meksykiem o trzecie miejsce. Za rok w Rosji odbędą się mistrzostwa świata.