W sobotnim meczu otwarcia gospodarze podejmą Japonię w stolicy kraju. W środę opuścili pobliską miejscowość Goiania, gdzie przygotowywali się do turnieju i dotarli do Brasilii. Wcześniej planowano pokonać dystans 200 km pomiędzy miastami autokarem. Jednak z powodu strajków na autostradach, "Canarinhos" zmuszeni byli przylecieć samolotem. Do zespołu dołączył mające polskie korzenie Filipe Luis. Obrońca Atletico Madryt wcześniej opuścił zgrupowanie kadry i poleciał do Hiszpanii z powodu narodzin syna. Brazylia jest najbardziej utytułowanym zespołem, jeśli chodzi o ten turniej. W ośmiu edycjach "Canarinhos" trzykrotnie triumfowali. Do czwartego zwycięstwa poprowadzić ma ich Luiz Felipe Scolari, który jesienią wrócił na stanowisko selekcjonera po 10 latach przerwy. 64-letni szkoleniowiec w powołaniach pominął Ronaldinho i Kakę. Oczy kibiców będą skupione na Neymarze, który niedawno przeszedł do FC Barcelona za 57 mln euro. Najbliższym rywalem Brazylijczyków będą Japończycy. W zespole prowadzonym przez Alberto Zaccheroniego występuje ośmiu zawodników występujących na co dzień w niemieckiej Bundeslidze: Atsuto Uchida (Schalke 04), Hiroki Sakai (Hannover 96), Gotoku Sakai, Shinji Okazaki (obaj VfB Stuttgart), Makoto Hasebe (Wolfsburg), Hajime Hosogai (Hertha Berlin), Takashi Inui (Eintracht Frankfurt) i Hiroshi Kiyotake (FC Nuernberg). Siłą napędową tego zespołu ma być jednak Shinji Kagawa z Manchesteru United. W świetnych nastrojach do Brazylii przylecieli Włosi. Wicemistrzom Europy nie popsuł humorów wtorkowy remis z Haiti (2-2). W środę bowiem trener Cesare Prandelli odwołał poranny trening i zabrał piłkarzy na plażę. - Nie będziemy wymyślali wymówek w stylu: zmęczenia sezonem, upałów czy kontuzjowanej nogi. Włoska liga zakończyła się miesiąc temu, ale w niedzielę zaczynamy poważny turniej i chcemy się na nim dobrze zaprezentować - powiedział włoski obrońca Giorgio Chiellini. Swój pierwszy mecz Włosi rozegrają w niedzielę, a ich przeciwnikiem w Rio de Janeiro będzie Meksyk. Włosi znaleźli się w turnieju jako finalista Euro 2012. Hiszpania bowiem przystępuje jako mistrz świata i Europy. Czwartym zespołem w grupie A jest Meksyk, który triumfował w 1999 roku. - Nie przyjechaliśmy tutaj tylko po to, aby być. Chcemy awansować do kolejnej rundy i rywalizować o trofeum podobnie jak 14 lat temu - powiedział trener Jose Manuel de la Torre. Obok gospodarzy, w roli faworyta przystępuje do turnieju Hiszpania. Mistrzowie świata i Europy nie mają w swoim dorobku Pucharu Konfederacji. Teraz ich kibice liczą, że do końcowego zwycięstwa zespół poprowadzą bramkarz Realu Madryt Iker Casillas oraz liderzy Barcelony Xavi i Andres Iniesta. W zespole zabraknie jednak obrońcy Realu Madryt Xabiego Alonso. Skorzystać na tym może jednak Javi Martinez, który ma za sobą świetny sezon w Bayernie Monachium. Pierwszym rywalem Hiszpanów w grupie B będzie Urugwaj. "Myślę, że Hiszpania jest najtrudniejszym rywalem. Wystarczy spojrzeć na ich wyniki w poprzednich latach oraz na sposób w jaki grają" - przyznał trener Urugwajczyków Oscar Tabarez. Szkoleniowiec ma do dyspozycji świetnych graczy. Oprócz Luisa Suareza, o sile ofensywnej zespołu decyduje Edinson Cavani, który z dorobkiem 29 goli zdobył koronę króla strzelców w minionym sezonie włoskiej ekstraklasy. Poza tym świetny sezon w brazylijskim Internacionalu ma za sobą Diego Forlan - wybrany najlepszym piłkarzem MŚ 2010. Jako mistrz Afryki do turnieju przystępuje Nigeria. Trener Stephen Keshi nieco odmłodził skład z myślą o przyszłorocznych mistrzostwach świata. Z pewnością na uwagę zasługuje Sunday Mba. Występujący w rodzimej lidze 24-letni napastnik zdobył zwycięską bramkę w finale ubiegłorocznego Pucharu Narodów Afryki z Burkina Faso. Niekwestionowaną gwiazdą zespołu jest jednak pomocnik Chelsea Londyn John Obi Mikel. Czołowymi graczami są też Joseph Akpala z Werderu Brema i napastnik Anthony Ujah z FC Koeln. W cieniu tych zespołów jest zdecydowanie najsłabsza drużyna turnieju - Tahiti. Drużyna mistrza Oceanii złożona jest głównie z amatorów i zajmuje 138. miejsce w rankingu FIFA. Dla większości piłkarzy tego zespołu to będzie jedyna okazja do zagrania w Brazylii, bowiem Tahiti odpadło już z eliminacji do przyszłorocznego mundialu.