Mimo że goście prawie 60 minut grali z przewagą jednego zawodnika, ich wygrana była dość szczęśliwa. - Zwycięzców się jednak nie sądzi i niech tak pozostanie, bo najważniejsze w tym meczu były trzy punkty - stwierdził Przytuła. - Spodziewał się pan, że pana bramka zapewni Cracovii trzy punkty w Wodzisławiu, gdzie od pierwszej minuty graliście z przewagą jednego zawodnika? - Prawdę powiedziawszy to nie, szczególnie że przez dłuższy czas graliśmy mając o jednego zawodnika więcej. Myślałem, że uda nam się strzelić jeszcze jedną albo dwie bramki, tak się jednak nie stało. Mieliśmy sytuacje do tego, ale Odra także groźnie atakowała, a my graliśmy trochę nonszalancko. Nie wiem czym to było spowodowane, utrzymywaliśmy się przy piłce, ale nic z tego nie wynikało, ponieważ nie zdobywaliśmy terenu. Zwycięzców się jednak nie sądzi i niech tak pozostanie, bo najważniejsze w tym meczu były trzy punkty. - To Odra sprawiała w drugiej połowie lepsze wrażenie i to zarówno jak grała w dziesiątkę, jak i wtedy, gdy siły się wyrównały po czerwonej kartce dla Michała Świstaka w 60. minucie. - Tak mecz się potoczył. Chyba pierwszy raz w tym sezonie się zdarzyło, że byliśmy tak oblężeni przez jakąś drużynę. Teraz mamy dwa dni do spotkania z Górnikiem w Zabrzu i myślę, że do tego czasu przeanalizujemy naszą grę w Wodzisławiu i w sobotę zagramy już nie popełniając takich błędów jak w meczu z Odrą. - A może po ciężkim meczu z Legią Warszawa, po którym narzekaliście na trudne warunki gry i sytuacji, jaka wytworzyła się na początku środowego spotkania, liczyliście, że na "stojąco" ogracie gospodarzy? - To że boisko dało nam w niedzielę w kość nie miało żadnego znaczenia. Na pewno czuliśmy zmęczenie, ale nie możemy się tłumaczyć, że trzy dni wcześniej graliśmy mecz. Odra też grała swoje spotkanie w weekend, które przegrała 0:5, i nie grało jej się łatwo. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu i twierdzenie, że zabrakło nam sił, bo boisko w meczu z Legią było ciężkie nie ma sensu. Paweł Pieprzyca, Wodzisław Śląski