FC Barcelona ma wiele problemów, których nie da się rozwiązać ot, tak. To szereg spraw, które sprawiają, że klub nie jest w stanie funkcjonować normalnie. Wszystko zaczyna się oczywiście od kwestii finansowych, które w tym przypadku mają niezwykle duże znaczenie. "Duma Katalonii" nie może swobodnie poruszać się po rynku transferowym, jak to miało miejsce w ostatnich kilkunastu latach, bo wiążą ją bardzo restrykcyjne przepisy. Zieliński ukarany, radykalna decyzja Napoli. Polak został wykreślony Mimo tego klub dzięki swojej kreatywności był w stanie wzmocnić kadrę, która rok temu zdobyła mistrzostwo Hiszpanii. Do Katalonii latem trafiło kilka naprawdę uznanych nazwisk. Mowa rzecz jasna o Ilkayu Gundoganie, Joao Cancelo czy Joao Felixie. Każdy z nich zdążył już coś pokazać w piłce i wydawało się, że muszą być bardzo dużym wzmocnieniem ekipy prowadzonej przez Xaviego. Ta trójka miała świetne momenty, ale brakuje stabilizacji, w szczególności u Felixa. Joan Laporta nie zwolni Xaviego. Decyzja zapadła Duża część winy za sportową sytuację klubu leży na pewno po stronie zarządu, ale także Xaviego. Hiszpański trener w ostatnich kilkunastu miesiącach musiał wysłuchać mnóstwa głosów krytyki, zwykle uzasadnionej. Kibice Barcelony coraz głośniej domagali się jego rychłego odejścia, więc Xavi ułatwił sprawę. W miniony weekend po meczu z Villarreal ogłosił bowiem, że po zakończeniu obecnego sezonu żegna się z Barceloną niezależnie od wyników. Koniec Probierza w reprezentacji Polski po braku awansu na Euro? Jest zdecydowana odpowiedź Dla części fanów to wciąż zbyt mało, bo uważają, że zwolnienie należy się natychmiast. Joan Laporta nie bierze jednak tego pod uwagę. - Nie zwolnię Xaviego Hernándeza. Zostanie do końca sezonu. Xavi powiedział mi, że najlepiej będzie odejść, że składa rezygnację i że rezygnuje z roku, który pozostał mu w kontrakcie. Powiedział to z takim przekonaniem, że musimy go wysłuchać. Powiedziałem mu, że zaakceptowałem tę formułę pozostania do 30 czerwca - tylko dlatego, że to on - powiedział prezes FC Barcelona w rozmowie z RAC1. Być może kataklizm w postaci braku awansu do Ligi Mistrzów byłby czynnikiem, który sprawiłby, że Laporta zmieni zdanie. Na dziś jednak nic na to nie wskazuje, bo zespół znajduje się na czwartej lokacie w La Liga z przewagą pięciu oczek nad goniącym go Athleticiem Bilbao. Sytuacja jest więc w miarę komfortowa, a wciąż w grze jest jeszcze przecież tegoroczna Liga Mistrzów. Tam pierwszą przeszkodą do przejścia będzie słabe w tym sezonie SSC Napoli.