- Wasilewski był bardzo aktywny. W 35. minucie walczył z bramkarzem Bruggii w powietrzu, piłka trafiła do siatki, ale sędzia liniowy pokazał faul polskiego obrońcy. Jak udowodniły telewizyjne powtórki, arbiter nie miał racji, a gol został zdobyty prawidłowo - ocenił występ Wasilewskiego Rudy Nuyens z "Hat Laaste Neuws" na łamach "Super Expressu". - Wasilewski nie przyczynił się do goli straconych przez Anderlecht. Przy jednej z tych sytuacji był blisko wydarzeń, ale nie można powiedzieć, że bramka padła z jego winy. Nie, raczej nikt nie będzie miał do niego pretensji. W 87. minucie Wasilewski zszedł z boiska, ale to nie była kara za złą grę. Chodziło o zmianę taktyczną. Anderlecht przegrywał wtedy 1:2 i potrzebny był dodatkowy napastnik - stwierdził Rudy Nuyens. Taktyka przyniosła skutek, bo w końcówce spotkania do wyrównania doprowadził Nicolas Frutos.