Daniel Krasucki podpisał z GKS-em Katowice kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2024 z opcją przedłużenia o rok. To 19-letni zawodnik, który urodził się w Berlinie, a jego związki z polską piłką są niemałe. Zagrał przeciw AZ Alkmaar i Montpellier Karierę zaczynał w małym klubiku Lichtenrader BC 25 e.V. w południowej dzielnicy Berlina (do dziś mieszka tam sławny piłkarz Górnika Zabrze i reprezentacji Polski - Roman Lentner). Przeszedł do mocniejszego klubu FC Victoria 1889 Berlin i tam zaprezentował duży potencjał, dlatego w 2016 roku przeszedł do RB Lipsk. Rozwijał zespołów młodzieżowych. Latem 2021 roku dołączył do pierwszej drużyny z Lipska i wystąpił w kilku meczach sparingowych. W sezonie 2021/22 został zgłoszony do rozgrywek Ligi Mistrzów. Z powodu przewlekłej kontuzji - w poprzednim sezonie nie udało mu się zadebiutować w pierwszym zespole RB Lipsk w oficjalnym meczu. Warto wspomnieć, że pomocnik ma na swoim koncie występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski oraz kadrze Niemiec do lat 15. GKS Katowice postanowił zainwestować w tego piłkarza. W świetle obowiązujących przepisów Krasucki posiada jeszcze przez co najmniej dwa sezony status młodzieżowca, a do tego jego potencjał rozwojowy jest duży. Teraz spokojnie się leczy. Paweł Czado: Jak to się stało, że trafił pan do Katowic? Daniel Krasucki: - W Lipsku dobrze mi szło. Na przeszkodzie stanęła jednak kontuzja. Nie zagrałem meczu od ośmiu miesięcy. Z tego powodu klub z Lipska nie przedłużył ze mną kontraktu, choć wcześniej dobrze mi szło. Byłem z pierwszą drużyną na obozie i wystąpiłem w dwóch sparingach przeciw holenderskiemu AZ Alkmaar i francuskiemu Montpellier. Potem grałem w drużynie U-19, ale trenowałem z pierwszą drużyną dwa razy w tygodniu. Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Dziadek grał w Polonii Bytom i w Szombierkach Uraz zmienił wszystko. Mimo kontuzji było zainteresowanie, m.in. z kilku klubów polskiej ekstraklasy. Ale oni potrzebowali piłkarzy gotowych na już. GKS Katowice też zadzwonił i nie raz, tylko dziesięć razy. Poczułem, że bardzo mnie chcą, a kiedy przyjechałem do Katowic przekonałem się, że chcą ze mną pracować. Chcą mi pomóc, a w perspektywie chcą, żebym pomógł im. A ja wiem, że kiedy dojdę do siebie to będzie dobrze zarówno dla nich jak i dla mnie. Na jakiej pozycji zazwyczaj pan gra? - Na dziesiątce albo jako napastnik, choć wiem, że tutaj widzieliby mnie właśnie jako dziesiątkę. Jestem szybki i techniczny, mam dobry strzał i dobry przegląd sytuacji. Ale ja nie chcę o tym dużo gadać, chcę to pokazać na boisku. Kiedy zobaczyłem pierwszy mecz GKS-u w Łodzi [wygrany 2-0, przyp. aut.] to przekonałem się, że to bardzo dobry zespół. Chcę w nim grać. Na czym polega pański uraz? - Odczuwam ból w pachwinie. Próbuję robić zalecone ćwiczenia. Fizjoterapeuta codziennie pracuje ze mną na siłowni. Jeśli to nie przyniesie efektu, być może potrzebny będzie zabieg operacyjny. Nie odczuwam bólu w każdej sytuacji, podczas oddawania strzału nie boli, ale czasem kiedy robię szybkie ruchy to zaraz zaczyna mnie boleć. To jest dziwne. Jest pan związany ze Śląskiem. Pańska rodzina ma korzenie futbolowe. Kiedyś trzech braci Krasuckich grało w ekstraklasie - Stanisław, Jerzy i Ryszard. Pański dziadek to... - Jerzy (uśmiech). Mieszka do dziś w Bytomiu, ma 80 lat. Oprócz powodów sportowych, kontaktu z GieKSą to był drugi powód dla którego zdecydowałem się na przyjazd na Śląsk. Widzieliśmy się już, dziś znowu pójdziemy z dziadkiem coś zjeść. Papa, Artur Krasucki również zresztą dobrze grał w piłkę - też w Polonii i Szombierkach [Jerzy Krasucki również był zawodnikiem obu bytomskich klubów, przyp. aut.], ale nie grał w ekstraklasie. Po wyjeździe do Niemiec występował jeszcze w amatorskich klubach. rozmawiał: Paweł Czado