Tego na pewno nikt się nie spodziewał i to jeszcze w takim momencie. Przecież "Canarinhos" dopiero pierwszy raz przegrali u siebie w eliminacjach mistrzostw świata. Tymczasem podczas konferencji prasowej szkoleniowiec rywali zaskoczył swoim wyznaniem. "Argentyna potrzebuje trenera, który spożytkuje na nią całą możliwą energię i który jest w dobrej formie... Muszę się zatrzymać, mam wiele rzeczy do przemyślenia" - przyznał Scaloni. I właśnie zawodnicy są tymi, którzy na razie powstrzymują go przed zakończeniem pracy z kadrą. "Ci goście sprawiają, że jest to ciężka decyzja. Porozmawiam o tym z prezesem federacji i zawodnikami" - przyznał selekcjoner "Albiceleste". Scaloni na obecnym stanowisku pracuje od 2018 roku. Trzy lata później wygrał z kadrą Copa America, pierwszy znaczący tytuł od mistrzostwa świata w 1986 roku, a w 2022 wywalczył tytuł najlepszych na ziemskim globie. Historyczny mecz na Maracanie. Przed nim doszło do starć z policją Zawodnicy są przekonani, że trener z nimi zostanie. "Jesteśmy pewni i mamy nadzieję, że Scaloni nie odejdzie" - powiedział dziennikarzom obrońca Cristian Romero. "Będzie miał czas do namysłu, a nic na ten temat nie powiedział w szatni. Postaramy się go przekonać" - dodał. Po meczu zaskoczył Scaloni, przed doszło do konfrontacji kibiców z policją Spotkanie Brazylii z Argentyną, a więc hit w Ameryce Południowej, znalazł się w cieniu także z powodu wydarzeń, do których doszło przed jego rozpoczęciem. Kibice obu reprezentacji zaczęli walczyć ze sobą podczas odgrywania hymnów, co skłoniło policję do ataku na fanów gości. Niektórzy kibice z Argentyny zareagowali wyrywając i rzucając siedzeniami w funkcjonariuszy, podczas gdy inni wpadli w panikę i wbiegli na boisko. Jeden z fanów gości leżał na boisku z zakrwawioną twarzą, zanim został zabrany ze stadionu na noszach. Sytuację próbowali uspokoić piłkarze "Albicekeste" z Messim na czele, którzy w pewnym momencie zeszli z murawy. Nicola Zalewski wysłał wiadomość do kibiców po meczu. W komentarzach zawrzało "Było źle, ponieważ widzieliśmy, jak biją ludzi, a niektórzy piłkarze mieli tam kogoś z rodziny. Poszliśmy do szatni, bo to był najlepszy sposób na uspokojenie wszystkiego, a to mogło skończyć się tragedią. W takim momencie bardziej myślisz o rodzinach, ludziach, którzy tam są i nie wiedzą, co się dzieje, niż o samym meczu, który w tamtym momencie miał drugorzędne znaczenie" - powiedział 36-letni napastnik. Spotkanie w końcu się rozpoczęło z około półgodzinnym opóźnieniem, a jedynego gola strzelił w 36. minucie Nicolas Otamendi. Argentyna jest liderem eliminacji MŚ 2026 w strefie Ameryki Południowej.