Poprzedniego lata Sebastian Szymański wspólnie ze swoimi przedstawicielami zdecydował się na nieco zaskakujący, choć z perspektywy czasu przemyślany, ruch. Polaka łączono bowiem z przenosinami do jednego z klubów top 5 lig europejskich, a ostatecznie zdecydował się on na wybranie innej drogi kariery. Utalentowany piłkarz odszedł z Dynama Moskwa na wypożyczenie do Feyenoordu Rotterdam, aby tam rozwijać swój talent. We wszystkim pomogła "furtka", którą otworzyła FIFA przed piłkarzami, którzy mają podpisane kontrakty z rosyjskimi klubami. Na podobne rozwiązanie międzynarodowa federacja zdecydowała się także w obecnym oknie transferowym. Wysokie żądania storpedują transfer? Przez długi czas wydawało się, że wobec tego pozostanie Szymańskiego w Rotterdamie, jest kwestią jedynie formalności. Zdaniem holenderskiego "1908.nl" operacja stanęła pod olbrzymim znakiem zapytania. Wszystko z powodu niespodziewanych oczekiwań, jakie nagle miała wystosować agencja reprezentująca piłkarza. Konkretnie mowa o podwyższeniu żądań finansowych. W poprzednim sezonie Szymański inkasował netto 630 tysięcy euro rocznie. Zdaniem dziennikarzy menadżerowie reprezentanta Polski w ostatniej chwili mieli zażyczyć sobie od mistrzów Holandii zwiększenia wynagrodzenia do aż dwóch milionów euro netto za sezon. Nikt w klubie nawet nie zbliża się do takiej kwoty. Teraz cała operacja jest bardzo mocno zagrożona, a Feyenoord zaczął rozglądać się za potencjalnym zastępcą przy nieudanych negocjacjach z agentami Szymańskiego. To wszystko dzieje się mimo tego, że wcześniej udało się osiągnąć porozumienie zarówno z Dynamem Moskwa, jak i samym zawodnikiem, który chciałby pozostać w Holandii. Szymański w Feyenoordzie zagrał dotychczas łącznie w 40 spotkaniach. Strzelił w nich dziesięć goli oraz siedmiokrotnie asystował. Polak ze swoim zespołem zdobył w minionym sezonie mistrzostwo Holandii. Milionowa kara dla Neymara