Arkadiusz Milik w swoim pierwszym sezonie we włoskim Juventusie znakomicie spisywał się w roli zmiennika kontuzjowanego często Dusana Vlahovicia. Dzięki temu, jak prezentował się wówczas Polak, zapracował on na ważny krok ze strony "Starej Damy". Polak bowiem był do klubu ze stolicy Piemontu tylko wypożyczony. Jego przyszłość po zakończeniu sezonu 2022/2023 stała więc pod sporym znakiem zapytania. Tragiczna śmierć trenera piłkarskiego. Zginął podczas powodzi Jak się jednak okazało, władze Juventusu doceniły wkład Milika w występy klubu i wykupiły naszego snajpera z Olympique Marsylia. Włoski gigant przelał na konto Francuzów 7,3 miliona euro i związał się z naszym napastnikiem aż do czerwca 2026 roku. Włosi tęsknią za Milikiem. Wymowne słowa Ten kolejny sezon nie był jednak dla Polaka tak udany, jak debiutancki. W związku z tym, w letnim oknie transferowym, które niedawno się zakończyło, pojawiało się sporo plotek, odnośnie tego, czy Milik pozostanie w "Starej Damie", czy może jednak dojdzie do transferu latem. Przewrót w Rakowie. W tle podchody pod byłego dyrektora Legii Milik w klubie został, ale jak na razie nie gra, a to wszystko z powodu kontuzji, które doznał na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Po ostatnim ligowym meczu Juventusu Włosi nagle sobie o naszym napastniku znienacka przypomnieli i to w pozytywny sposób. "Nieobecność Arkadiusza Milika jest nadal bardzo odczuwalna, ponieważ mógł on być alternatywą dla Vlahovicia lub grać obok niego w trudnym i wyrównanym meczu, takim jak ten z Empoli. Mimo zawrotnych kwot rynkowych brak rezerwowego napastnika staje się oczywistym problemem dla Juventusu" napisano na portalu "mondosportivo.it." po ostatnim meczu. Milik nie został powołany na mecz Ligi Mistrzów z PSV. Potrzebuje jeszcze czasu.