Znany z zamiłowania do piłki nożnej Vazquez wysłał oficjalny list do prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Gratuluje w nim wszystkim obywatelom tego kraju oraz zawodnikom i sztabowi szkoleniowemu niedzielnego sukcesu. Nie przeszkodziło mu w tym nawet to, że "Trójkolorowi" w ćwierćfinale wyeliminowali Urugwaj (2:0). Polityk przy tej okazji zaprosił do swojej ojczyzny Griezmanna. "Nie mam słów, by ci podziękować za gest wykonany w stronę Urugwaju, kiedy trzymałeś flagę naszego kraju na konferencji prasowej z udziałem międzynarodowych mediów w Moskwie" - zaznaczył Vazquez. Napastnik Atletico Madryt nie ma żadnych powiązań ze wspomnianym krajem Ameryki Południowej, ale przyjaźni się z Urugwajczykami, którzy są jego klubowymi kolegami. 27-letni Francuz podobno bardzo chłonie tamtejsze zwyczaje i kulturę. Przed ćwierćfinałem mundialu przyznał, że to jego druga ojczyzna, a gdy w meczu tym strzelił drugą z bramek, to nie celebrował tego zbytnio z szacunku do bliskich kolegów z drużyny przeciwnej. Griezmann na konferencji po wygranym z Chorwacją 4:2 finale, w którym został wybrany graczem meczu, dostał od jednego z południowoamerykańskich dziennikarzy flagę Urugwaju. Owinął się nią, pozował do licznych zdjęć, a potem siedział tak do końca spotkania z prasą, odpowiadając na wszystkie pytania.