Nie zauważył jednak reportera radia Cadena Cope, który spotkanie nagrywał z ukrycia. Najsmaczniejsze fragmenty puścił na antenie i rozpętał burzę. "W szatni rządzi próżność i wielkie ego. Wszyscy uważają się za supergwiazdy. Piłkarze Realu nigdy nie płacą. W restauracji, w sklepie, gdy kupują samochód - przyzwyczaili się, że wszystko dostają, żeby promować. Do tego, w przeciwieństwie do was, przeważnie nie mają ani wykształcenia, ani kultury" - tłumaczył przyszłym prawnikom prezes Realu. Zagalopował się do tego stopnia, że ujawnił zarobki niektórych piłkarzy. "Jak może nie być napięć, skoro Iker Casillas dostaje 9 mln euro rocznie, a jego zmiennik Diego Lopez - 300 tysięcy?". O Beckhamie powiedział, że wybrał ofertę Los Angeles Galaxy, bo nikt inny go nie chciał, i teraz będzie w USA "niedowarzonym aktorem". Gutiego, jednego z kapitanów drużyny, nazwał 31-letnim wiecznym niespełnionym. Calderon przeprosił już na antenie radia wszystkich, którzy mogli się poczuć urażeni jego słowami. Tłumaczy, że uznał to spotkanie za prywatne i nie ugryzł się w język, kiedy trzeba było. W środę przyjechał na trening, by na specjalnym spotkaniu wytłumaczyć się przed piłkarzami.