Wszystko zostało nagłośnione w połowie lutego bieżącego roku. Wtedy to cztery piłkarki (Marta Vidal, Mafer Contreras, Maleah Milner i Fran Cupertino), które jesienią reprezentowały Stomilanki wydały oświadczenie, opisując czas spędzony w klubie. Według nich był ciągłym oczekiwaniem na pieniądze, koniecznością zmagania się z poniżaniem i wyśmiewaniem, a także z wykluczeniem związanym z posługiwaniem się językiem ojczystym. "Nigdy nie dostawałyśmy pieniędzy na czas. Nawet za pierwszy miesiąc zapłacono nam w kilku ratach. Potem już nie otrzymałyśmy żadnej wypłaty" - mówiła Vidal w rozmowie z TVP Sport. "Trener chciał się nas pozbyć, nie płacąc przy tym należnych nam pieniędzy, dlatego zaczął kłamać i niesłusznie nas oskarżać o złe zachowanie w stosunku do niego i do klubu" - dodała. Zawodniczkom zabraniano rozmawiania w ojczystym języku Jej słowa potwierdziła Milner. "Od lipca do listopada dostałam pełne wynagrodzenie za jeden miesiąc pracy, a do tego dwie częściowe wypłaty... Należną mi kwotę z tytułu zawartej umowy otrzymałam dopiero po upublicznieniu naszego oświadczenia" - powiedziała dla TVP Sport. Pieniądze nie były jednak jedynym problemem. W klubie komunikacja odbywała się w języku polskim, którego zagraniczne piłkarki nie rozumiały. "W klubie nie panowały zasady komunikacji w języku angielskim, a zagranicznym zawodniczkom zakazywano komunikowania się w ich języku ojczystym i karano za najdrobniejsze odstępstwa od tej reguły" - można przeczytać w oświadczeniu zawodniczek. "Gdy pytałyśmy o coś którąś z zawodniczek z Polski, to on zaczynał mówić coś na zasadzie, żebyśmy nauczyły się polskiego i że jesteśmy w Polsce. Zabraniano nam rozmawiania w naszym języku" - przyznała Vidal w TVP Sport. Innym aspektem było deprecjonowanie ich przez trenera, co miało doprowadzić do opuszczenia klubu bez konieczności zapłaty. Mówiła o tym Patricia Lamanna, Kanadyjka, która nie podpisała się pod oświadczeniem innych zagranicznych piłkarek, ale ma takie samo zdanie. "Na oczach wszystkich dziewczyn z drużyny mówił mi, że nie jestem wystarczająco dobra. Chciał, żebym odeszła, żeby nie musiał mi płacić za moją pracę" - przyznała dla TVP Sport. Krytyczny głos na temat klubu zabrała także Gabriela Bielińska, która grała w nim w latach 2020-21. "Nie było w klubie żadnej pomocy medycznej. Nie miałyśmy nawet fizjoterapeuty klubowego, był tylko taki, za którego musiałyśmy osobno płacić. Gdy dana zawodniczka miała np. skręconą kostkę, to i tak musiała przyjeżdżać na trening. W przeciwnym razie były kary za nieuczestniczenie w treningach. Musiałyśmy być z boku i oglądać" - tłumaczyła dla TVP Sport. Dariusz Maleszewski zaprzecza słowom piłkarek Do tych i innych zarzutów Dariusz Maleszewski odniósł się w rozmowie z Radiem UWM FM. Powiedział, że z Vidal, Milner i Contreras klub "rozliczył się co do grosza", natomiast Cupertino ma nadal ważny kontrakt, którego nie wypełnia. Jego zdaniem odejście Contreras i Milner przebiegło w zgodzie i pozytywnych relacjach. Inaczej wyglądała sytuacja z Vidal. "Pani Marta Vidal od momentu, gdy pojawiła się w klubie, stopniowo sprawiała coraz większe problemy wychowawcze. Starała się wpłynąć na część zespołu, nie respektowała zasad panujących u nas w klubie. Wielokrotnie podważała też kwestie szkoleniowe i decyzje" - przyznał Maleszewski w Radiu UWM FM. Według niego słowa tych piłkarek są w większości niezgodne z prawdą. "To oświadczenie w 99 procentach jest pomówieniem i głoszeniem nieprawdy, natomiast jeśli chodzi o finanse, to kobieca piłka nożna jest niedofinansowana. Kwestie pieniężne w wielu klubach leżą" - powiedział w Radiu UWM FM. Trenera bronią także inne zawodniczki jak: Katarzyna Kałużna, Paula Krech i Alicja Sokołowska, które w podkreśliły w rozmowie z Radiem UWM FM, że zarzuty zagranicznych piłkarek mocno je zdziwiły. Natomiast klub wydał specjalne oświadczenie. "W powyższej sprawie zostały już podjęte kroki prawne w związku z manipulacją opinii publicznej i szarganiem dobrego imienia klubu, sztabu szkoleniowego i zawodniczek pierwszego zespołu" - m.in. napisano. Sytuacją zajęła się Komisja Dyscyplinarna PZPN-u, a w czwartek głos zabrał w tej sprawie zabrał Cezary Kulesza.