Przed mistrzostwami świata w Katarze wiele mówiło się o tym, że po mundialu Didier Deschamps po 10 latach może zakończyć swoją przygodę z reprezentacją Francji. Jako naturalnego kandydata do jego zastąpienia wielu widziało właśnie Zidane'a. "Trójkolorowi" w dobrym stylu dotarli jednak aż do finału, gdzie dopiero po karnych przegrali z Argentyną, niemal broniąc mistrzowski tytuł sprzed czterech lat. To sprawiło, że federacja zdecydowała się przedłużyć kontrakt z Deschampsem do 2026 roku. Taka decyzja nie może specjalnie dziwić, zwłaszcza, że Deschamps wyraził dalszą chęć pracy z kadrą. W ciągu pięciu turniejów mistrzowskich doprowadził on Francję trzykrotnie do finału, w 2018 wygrywając tytuł mistrza świata. W rozmowie z RMC prezesowi Noelowi Le Graetowi zabrakło jednak klasy, gdy został spytany o ewentualne zatrudnienie Zidane'a w roli selekcjonera. - Co bym zrobił, gdyby Zidane spróbowałby się ze mną skontaktować? Nic, ale na pewno by tego nie zrobił. Gdyby zadzwonił, nawet bym nie odebrał - powiedział prezes francuskiej federacji. - Zidane w Brazylii? Nie wiem, zaskoczyłoby mnie to. Ale to jego sprawa, niech robi co chce - dodał, gdy padł temat ewentualnego objęcia reprezentacji "Canarinhos" przez Zidane'a. Krytykowany La Graet przeprosił Zidane'a Słowa prezesa Le Graeta zostały bardzo źle odebrane we Francji, a sprzeciw wobec takiego traktowania legendy "Trójkolorowych" wyraził nawet Kylian Mbappe. "Zidane to Francja, nie lekceważmy legendy w ten sposób" - napisał na Twitterze piłkarz PSG i strzelec hat-tricka w finale ostatnich MŚ. Presja na prezesie Le Graecie spowodowała, że zdecydował się publicznie przeprosić Zidane'a. - Chciałbym osobiście przeprosić za te komentarze, które absolutnie nie oddają moich myśli ani oceny piłkarza, jakim był Zidane, oraz trenera, jakim się stał - powiedział agencji AFP La Graet. - Przyznaję, że udzieliłem niestosownych wypowiedzi, które doprowadziły do nieporozumienia - dodał.