Pierwszą groźną akcję stworzyli goście. Na dziesiątym metrze precyzyjne podanie otrzymał Jan Vennegoor of Hesselink, Holenderski napastnik technicznie przymierzył obok słupka, bramkarz Aberdeen tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ale ta o centymetry minęła bramkę. Gospodarze objęli prowadzenie w 24 minucie. Przed własnym polem karnym piłkę na rzecz Michaela Harta stracił Aiden McGeady, futbolówka powędrowała na lewe skrzydło do Barry'ego Nicholsona, ten dograł na piąty metr do niepilnowanego Craiga Brewstera, a blisko 41-letni napastnik wpakował piłkę do siatki. Niespełna dwie minuty później powinno paść wyrównanie. Bardzo aktywny Shunsuke Nakamura kiwnął jednego z obrońców Aberdeen i lewą nogą posłał dokładną piłkę na szósty metr, wprost na głowę Scotta McDonalda, ale Australijczyk uderzył obok słupka. W 30 minucie bardzo dobrą interwencją popisał się Artur Boruc. Polak uchronił Celtic od utraty drugiego gola broniąc nogami strzał Darrena Mackie z dziesięciu metrów. Tuż po zmianie stron gospodarze stworzyli dwie kolejne okazje do podwyższenia rezultatu. Najpierw Boruc poradził sobie jednak na raty z mocnym strzałem zza pola karnego, a chwilę później Polak odprowadził wzrokiem piłkę po niecelnym strzale Mackie. Mistrzowie Szkocji zabrali się do odrabiania strat w 58 minucie. Sygnał do ataku dał Nakamura, który obił poprzeczkę Aberdeen strzałem z rzutu wolnego z osiemnastu metrów. Trzy minuty później wyrównał Massimo Donati. Były zawodnik Milanu z zimną krwią położył w polu karnym jednego z obrońców i technicznym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Piłkarze Celtiku poszli za ciosem. Dwukrotnie bardzo groźnie uderzał z dystansu McGeady, ale piłka minimalnie mijała cel. Wreszcie nadeszła 85 minuta. W zamieszaniu pod bramką Aberdeen Nakamura dograł na dziesiąty metr do Donatiego, ten zamiast strzelać odegrał jeszcze do lepiej ustawionego Kenny'ego Millera, a Szkot wyprowadził ekipę Gordona Strachana na prowadzenie! Ten sam piłkarz pogrążył Aberdeen już w doliczonym czasie gry. Miller wykorzystał kiks Karima Touzaniego na trzydziestym metrze, pognał na bramkę gospodarzy i precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku drugi raz pokonał Dereka Soutara. Dariusz Jaroń, INTERIA.PL