Początek przygody Tomasza Kędziory z Dynamem Kijów datuje się na 2017 rok. Piłkarz odszedł wówczas z Lecha Poznań za półtora miliona euro. Trzy lata później prolongował umowę z ukraińskim klubem, przedłużając jej ważność do końca sezonu 2023/24. Po koniec lutego ubiegłego roku Ukraina została napadnięta zbrojnie przez wojska rosyjskie. Na terenie kraju szybko rozpętała się wojna, ligowe rozgrywki zostały przerwane. Kędziora w marcu zameldował się na wypożyczeniu... w Lechu. W ekipie "Kolejorza" grał jednak niewiele. Mimo że sięgnął z zespołem po tytuł mistrza Polski, nie wspomina tego okresu dobrze. Relacje między piłkarzem a trenerem Maciejem Skorżą były co najwyżej chłodne. Rosja od ponad roku atakuje Ukrainę. Gwiazda nie chce nawet mówić o Putinie Kędziora ponownie na rozdrożu. Musi wrócić do ogarniętej wojną Ukrainy Przed startem kolejnego sezonu - latem 2022 - zawodnik wrócił na Ukrainę i wygląda na to, że popełnił w tamtym momencie kosztowny błąd. Jesienią rozegrał bowiem dla Dynamie dziewięć spotkań. W praktyce uniemożliwia mu to obecnie skorzystanie ze specjalnych przepisów FIFA, które zezwalają na jednostronne zawieszenie kontraktu i i grę na bezpłatnym wypożyczeniu w barwach innego klubu. Minioną wiosnę 29-letni defensor spędził w PAOK-u Saloniki. Rozegrał 10 spotkań i raz wpisał się na listę strzelców. Jego krótkoterminowy kontrakt wygasa w tym miesiącu. Powrót na Ukrainę to obecnie jedyna możliwa opcja. Rosjanie mają przeciek w sprawie decyzji MKOl. To będzie absolutne kuriozum W piątek Kędziora rozegrał 90 minut w zwycięskiej potyczce z Niemcami (1-0) na PGE Narodowym. Był to dla niego powrót do kadry po kilkunastomiesięcznej przerwie. Skomplikowana sytuacja na niwie klubowej może opóźnić jego kolejne występy w drużynie narodowej.