Zawodnicy Tottenhamu rozpoczęli przygotowania do nadchodzącego sezonu 2023/2024. Pierwszym przystankiem londyńskiej ekipy była Australia, a dokładniej Perth, gdzie Harry Kane i spółka przegrali towarzyskie spotkanie z West Hamem 2:3. W środę 26 lipca drużyna prowadzona przez Ange Postecoglou zakończyła swój tour po Oceanii oraz Azji, pokonując w Singapurze Lions City Sailors 5:1. Niestety, ale przygotowania popularnych "Kogutów" przebiegały w cieniu wielkiej afery z udziałem ich większościowego właściciela, Joe Lewisa. 86-letni miliarder został postawiony w stan oskarżenia przed sądem w Nowym Jorku. Lista potencjalnych zarzutów jest naprawdę długa, a leciwego biznesmena mogą czekać poważne konsekwencje. Klamka zapadła, rywal "Lewego" na wylocie. Barcelona chce się go pozbyć Joe Lewis jest właścicielem Tottenhamu od 2001 roku, kiedy to za pośrednictwem swojej firmy ENIC, nabył większościowy pakiet udziałów w londyńskim klubie za 22 miliony funtów. Miliarder sam zgłosił się do amerykańskich władz, chwilę po tym, jak został oskarżony o nagminne wykorzystywanie poufnych danych. Poważne problemy właściciela Tottenhamu. W tle wielka afera Do wszelkich zarzutów odniósł się prawnik Lewisa, Dawid Zornow, który w swoim oświadczeniu podkreślił, że amerykańscy prawnicy popełnili "rażący błąd", oskarżając jego klienta. Zaznaczył również, że 86-latek dobrowolnie przybył do USA, by jak najszybciej wyjaśnić kontrowersyjną sprawę. Dyrektor sportowy Juventusu szokuje. Arkadiusz Milik mógł przejść do Realu Madryt Według przedstawionych zarzutów, Joe Lewis miał przekazywać ważne informacje swoim pracownikom. Informacje potwierdził prokurator stanowy, Damian Williams. Wyjawił on, że miliarder wykorzystywał poufne informacje, jako sposób na nagrodzenie swoich pracowników. Do sprawy bardzo szybko odnieśli się również przedstawiciele Tottenhamu, przekazując, że cała sytuacja nie ma bezpośredniego związku z klubem. Według informacji przekazanych przez amerykańskie media, Joe Lewis wpadł w potężne tarapaty. Mężczyzna został oskarżony o popełnienie aż 19 przestępstw, za które może otrzymać naprawdę srogą karę. Nieoficjalnie, za popełnione czyny grozi mu aż 25 lat pozbawienia wolności. O skali jego winy może świadczyć fakt, że jego akt oskarżenia liczy aż 29 stron. Warto nadmienić, że zgodnie z obowiązującymi zasadami Premier League, osoba, która posiada wyrok skazujący wydany przez sąd Zjednoczonego Królestwa lub właściwy sąd o jurysdykcji zagranicznej, nie może być właścicielem klubu, lub pełnić w nim roli dyrektora.