Początek przygody Krzysztofa Piątka z włoskimi boiskami był niczym piękny sen. Nieznany napastnik z kiepskiej Ekstraklasy przyjechał na Półwysep Apeniński, by walczyć o skład w walczącej o utrzymanie Genoi, a stał się jedną z gwiazd tamtejszej Serie A. 19 trafień w 21 rozegranych meczach rozbudzało wyobraźnię polskich fanów, którzy bardzo szybko obwieścili światu, że mamy już godnego następcę Roberta Lewandowskiego. Transfer do Milanu sprawił, że skromny napastnik z Dzierżoniowa zagościł na ustach setek tysięcy fanów. Do drużyny "rossonerrich" wszedł bez żadnych kompleksów, początkowo podtrzymując świetną formę. Dublet w pucharowym starciu z Napoli utwierdził fanów z Mediolanu w przekonaniu, że kilkanaście milionów euro było świetną inwestycją, a relatywnie perspektywiczny snajper na lata rozwiąże problem z klasową "9". Jak się jednak okazało, była to jedynie chwila wielkości polskiego zawodnika, który nagle nie straszył rywali swoją skutecznością. Im dalej w las, tym kariera Krzysztofa Piątka coraz mocniej wyhamowywała. Przenosiny do Bundesligi nie był wybawieniem, a wręcz przeciwnie, mocno podkopały pewność siebie reprezentanta Polski. Epizod w Herthcie Berlin to tak naprawdę stracony czas, który nie miał pozytywnego wpływu na karierę 28-latka. Kto selekcjonerem kadry? Pilny telefon do Roberta Lewandowskiego. Kulesza ujawnia plan Nie pomogły również wypożyczenia do włoskich klubów. Słynny "Pio Pio" stracił swój magnetyzm, powoli stając się symbolem "one round wonder". Krzysztof Piątek ma poważny problem. Fatalne wieści dla polskiego napastnika Transfer do Turcji miał przynieść nowe rozdanie. Być kolejnym etapem, który pozwoli mu powrócić do reprezentacji Polski, a także przypomnieć o sobie europejskim fanom. Szumne zapowiedzi, a także zapewnienia na nic się zdały, bo dyspozycja byłego gracza m.in. Cracovii, czy Zagłębia Lubin pozostawia wiele do życzenia. A jednak, pilne przecieki z PZPN ws. selekcjonera. Pozostały dwa nazwiska Trzy rozegrane spotkania, każde od pierwszej minuty i zero strzelonych goli. Równie "imponująco" wygląda dorobek punktowy jego drużyny. 0 punktów świadczy o tym, że zespół ze stolicy Turcji trawi poważny kryzys. Idealnym lekiem ma być transfer napastnika z Premier League. Działacze Istanbul Basaksehir postawili sobie za punkt honoru wzmocnienie linii ofensywnej. W tym celu sprowadzili w swoje szeregi napastnika Nottingham Forest, Emmanuela Dennisa. Nie wiadomo, czy nowy nabytek wygra rywalizację z 28-letnim Polakiem, jednak może wpłynąć na polepszenie jego piłkarskiej formy.