Latem w klubie z alei Piłsudskiego zameldował się Bruno Pinheiro, były piłkarz Boavisty. W pierwszej drużynie ćwiczył już jako 16-latek, a dwa lata później debiutował w portugalskiej ekstraklasie. Nic więc dziwnego, że w Widzewie z miejsca wywalczył sobie pewną pozycję w pierwszym składzie. Ustawiany był albo na pozycji środkowego obrońcy, albo defensywnego pomocnika i praktycznie w ogóle nie zawodził. Co więcej, dzięki występom w Polsce otrzymał powołanie do reprezentacji do lat 23. W Widzewie postanowili pójść portugalskim tropem. W poniedziałek na testach zjawiło się dwóch piłkarzy - Jose Egas Dos Santos Branco "Zequinha" i Gilberto Manuel Pereira da Silva "Gilberto". Ten pierwszy jest napastnikiem, występował w przeszłości m.in. w Vitorii Setubal czy FC Porto, a obecnie jest piłkarzem SC Olhanense - klubu z portugalskiej ekstraklasy. Drugi jest obrońcą, ostatnio grał w cypryjskim Ermisie Aradippou, a wcześniej w Boaviście Porto. Niewykluczone, że niektórzy kibice kojarzą "Zequinhę". Trzy lata temu napastnik pojechał wraz z reprezentacją do lat 20 na mistrzostwa świata do Kanady. Tam błysnął nie tyle formą, co zachowaniem. Podczas meczu przeciwko Chile, gdy sędzia chciał ukarać jednego z portugalskich piłkarzy i wyciągnął w jego kierunku czerwoną kartkę, "Zequinha" zaczaił się od tyłu i... mu ją zabrał. Za ten wybryk dostał roczny zakaz gry w międzynarodowych spotkaniach.