Kibice Legii Warszawa pewnie do dziś miło wspominają pracę Stanisława Czerczesowa w stolicy naszego kraju. Pod jego wodzą utytułowany klub okazał się najlepszy w Ekstraklasie oraz zgarnął prestiżowy Puchar Polski. Zwłaszcza zdobycie drugiego z trofeów smakowało wyjątkowo, bo przecież finał rozegrano na PGE Narodowym, a więc zaledwie kilka kilometrów dalej od domowego obiektu "Wojskowych". Być może sukcesów w Polsce 60-latek miałby zdecydowanie więcej, gdyby nie rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron w lipcu 2016. "Bardzo serdecznie dziękujemy za profesjonalną postawę oraz poprowadzenie Legii do dubletu na stulecie. Rozstajemy się w zgodzie i wzajemnym szacunku oraz życzymy naszym byłym trenerom powodzenia w dalszej karierze" - oznajmił Bogusław Leśnodorski, ówczesny prezes zarządu Legii. "Trener Czerczesow i jego ekipa wykonali ogromną pracę z pierwszą drużyną, za co jesteśmy wszyscy bardzo wdzięczni" - dodał Michał Żewłakow, pełniący wtedy funkcję dyrektora sportowego klubu. Prawie awansował do półfinału mistrzostw świata. Decydowały karne Doświadczony szkoleniowiec nowe miejsce pracy znalazł stosunkowo szybko. Zaufali mu działacze w ojczyźnie, którzy pewnie prześledzili jakie wyniki Stanisław Czerczesow osiągał nad Wisłą. Lepszego powrotu na ławkę trenerską 60-latek nie mógł sobie wyobrazić, ponieważ został selekcjonerem reprezentacji Rosji. Wielkim dla niego przeżyciem był mundial organizowany przez państwo Władimira Putina w 2018 roku. "Sborna" dotarła aż do ćwierćfinału, przegrywając w nim dopiero po karnych z Chorwacją. W kraju zapanował ogromny zachwyt. Kibice liczyli na kolejne sukcesy w przyszłości. Te na arenie międzynarodowej już nie nadeszły. Na Euro w 2021 roku Rosjanie nie wyszli nawet z grupy. Wcześniej doszło między innymi do kompromitującej porażki z Serbią w Lidze Narodów. Zaowocowało to rozstaniem. Stanisław Czerczesow wrócił do pracy w klubie. Tym razem 60-latek udał się na Węgry, gdzie objął Ferencvárosi TC. Podobnie jak z Legią, zdobył mistrzostwo (i to nawet dwukrotnie), dorzucił też puchar kraju. Działacze nie wybaczyli mu jednak wstydliwej przegranej z KÍ Klaksvík w eliminacjach do Ligi Mistrzów 2023/24. Po dwumeczu, w którym nie powiodło się jego drużynie, doświadczony szkoleniowiec przebywał na bezrobociu. Od tego momentu mijały dni, tygodnie, miesiące, a o doświadczonym szkoleniowcu wciąż nie było żadnych konkretnych informacji dotyczących jego przyszłości. Wreszcie pojawił się oficjalny komunikat prosto z Kazachstanu. Tamtejsza federacja poinformowała, iż Stanisław Czerczesow obejmie stery reprezentacji narodowej. Nie należy ona do grona najlepszych na świecie. W niedawnych eliminacjach do Euro 2024 co prawda dostała się do baraży, ale w nich miejsce w szeregu tamtejszym piłkarzom pokazali Grecy, wygrywając aż 5:0. Kibice z Kazachstanu sceptycznie nastawieni. Woleliby kogoś innego Stanisława Czerczesowa czeka jedno z większych wyzwań w trenerskiej karierze. Na poukładanie pierwszych klocków nie będzie miał dużo czasu. Jego debiut zaplanowano na 7 czerwca. Kazachstan zmierzy się wtedy na wyjeździe z Armenią. Kilka dni później 60-latek wraz z piłkarzami uda się do Azerbejdżanu. Co w ogóle o tym wyborze sądzą kibice? W mediach społecznościowych optymizmu nie stwierdzono. "To nie potrwa długo", "Defraudacja pieniędzy", "Czego on nauczy naszych piłkarzy?" - to tylko kilka pierwszych z brzegu komentarzy.