"Jestem byłym zawodowym bokserem, który miał zaszczyt pracować z najlepszymi zawodowcami na świecie, takimi jak: Emanuel Steward, Władimir Kliczko, Andrzej Gmitruk, Tomasz Adamek i wielu innych. W swojej karierze nauczyłem się nie tylko umiejętności bokserskich, ale przede wszystkim doceniania ciężkiej pracy i chęci odniesienia sukcesu". To cytat z profilu zamieszczonego w serwisie Linkedin. W taki sposób przedstawia się szerokiej publiczności Dawid Kowalski. Kliczko, Don King i ja Pochodzi z Wrocławia. W tym mieście zaczął marzyć o karierze piłkarza. Jego przygoda z futbolem nie trwała jednak długo. Szybko swoje zainteresowania przeniósł na sporty walki. Zaczął od taekwondo, później był kickboxing, na końcu boks. Najchętniej przedstawia się właśnie jako pięściarz. - Wiele lat temu mogłem pojechać z Tomkiem Adamkiem do USA. Miałem ofertę od Dona Kinga, ale nie czułem się na siłach - opowiadał swego czasu w wywiadzie dla pzkickboxing.pl Największe sukcesy odnosił w roli kickboksera. Ma na koncie tytuł mistrza świata (1999) i mistrza Europy (2000) w formule light contact. David Karl - człowiek, który nie istniał Zamiast do Ameryki wyjechał do Anglii. Tam próbował boksować jako David Karl. Legenda głosi, że imię i nazwisko zmienili mu miejscowi promotorzy. Stawki, jakie otrzymywał za walki, nie pozwalały na godne życie. W wolnym czasie dorabiał jako kelner, potem również jako portier. Przygoda z ringiem nie zamieniła się w karierę. Ani przez moment nie tracił jednak wiary w samego siebie. Wrócił do kraju, skończył studia na wrocławskiej AWF i został nauczycielem. Pomysł na życie - wersja demo Wkrótce okazało się, że magister Dawid Kowalski nie zraził się do wyspiarskiego klimatu tak, jak mogłoby się wydawać. Znalazł zatrudnienie w St. David’s College w Cardiff. Był wykładowcą, trenerem i menadżerem drużyny piłkarskiej. Menadżerka spodobała mu się najbardziej. Uznał, że to będzie jego pomysł na życie i w 2014 roku założył firmę Liveadventure Ltd. Wiodący profil działalności nowego tworu został określony klarownie: organizacja obozów młodzieżowych, turniejów piłkarskich i sparingów. "Moja firma stwarza młodym sportowcom możliwości, które pomagają im nie tylko rozwijać umiejętności i osobowość, ale także zaistnieć na arenie międzynarodowej" - to ponownie cytat z serwisu Linkedin. Rok 2021. Gdzie jest 5,5 tys. euro? Do Interii zaczęli zgłaszać się ludzie, którzy twierdzą, że zostali oszukani przez Dawida Kowalskiego. Większość z nich boi się mówić z imienia i nazwiska. Dotarliśmy jednak do człowieka, który bez obaw przekonuje o swojej krzywdzie. - Na stałe mieszkam w Berlinie, jestem koordynatorem niemieckich drużyn młodzieżowych, pilotuję ich zagraniczne wyjazdy - mówi o sobie Adam Tesmer. - Pan Dawid Kowalski zaprosił na turniej do Anglii dwa miejscowe kluby. Wziął ode mnie w sumie 5,5 tys. euro. Nie ma ani turnieju, ani pieniędzy. Nie oszukał mnie. Oszukał dzieci, które czekały na wielką przygodę. Sorry, firmy już nie ma Wspomniane kluby to Berlin United i Viktoria Berlin. Nie pokrywały kosztów udziału w turnieju swoich wychowanków. Do kieszeni musieli sięgnąć rodzice młodych piłkarzy - Mam teraz problem, bo ci sami rodzice cały czas mnie tutaj nękają, dopytują o pieniądze - mówi przejęty Tesmer. - Niektórzy myślą, że to może ja te kilka tysięcy euro sobie przywłaszczyłem, co jest oczywiście nieprawdą. Do pana Kowalskiego napisałem w zeszłym miesiącu, że zamierzamy założyć sprawę w sądzie. Tydzień temu odpisał mi, że firmy już nie ma, że bardzo przeprasza i... kontakt się urwał. Telefonów nie odbiera. Do tego poblokował mnie we wszystkich mediach społecznościowych. Dorośli liczą stracone pieniądze. Dzieci mają poczucie, że utraciły coś więcej. Obiecano im, że na turnieju w Anglii zagrają z rówieśnikami z Bayernu Monachium, Liverpoolu i PSG. Odliczały niecierpliwie dni do wyjazdu. W wyobraźni pewnie zdążyły rozegrać przynajmniej jeden mecz. Dubaj na horyzoncie? Za niewykorzystane bilety lotnicze linie Ryanair zwróciły niedoszłym pasażerom pieniądze. Pokrzywdzeni ustalili, że pobrane zaliczki oddał też hotel. Tyle że te - jak twierdzi Tesmer - trafiły akurat do kieszeni Dawida Kowalskiego. - Jedna z mam zaproponowała, by wynająć adwokata w Anglii. Ale okazało się, że żądane honorarium to bardzo wysoka kwota. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby wszystko działo się w Niemczech. Tutaj zostaje nam policja, ewentualnie sąd. Tylko co w ten sposób wskóramy? - zastanawia się Tesmer. Wezwać Kowalskiego na przesłuchanie nie będzie łatwo. Jak przekonują nasi informatorzy, nosi się on z zamiarem przeprowadzki do Dubaju. Dawid Kowalski odpiera zarzuty Tak wygląda relacja strony uważającej się za pokrzywdzoną. Teraz spójrzmy na tę samą historię z innego punktu. Opowiada Dawid Kowalski. - Pan Tesmer faktycznie miał przyjechać na ubiegłoroczny turniej do Bristolu. Problem polegał na tym, że choć w Wielkiej Brytanii nie obowiązywał jeszcze lockdown, loty do niej odwołano. Umowa między LAdventure Ltd (założyciel informuje, że to formalna nazwa firmy - przyp. red.) a drużynami głosiła, że mają 75 procent zwrotu na pięć tygodni przed odwołaniem przyjazdu, 50 proc. na cztery tygodnie przed i 25 procent na trzy tygodnie przed imprezą - mówi Interii Kowalski. - Miałem Liverpool, Manchester United i PSG pod znakiem zapytania. Niemcy zamknęli kraj wcześniej i odwołali przyloty, w tym FC Koeln. Przez to nie mieli jak przyjechać. Z formalnego puntu widzenia to oni nie byli w stanie stawić się na turnieju, a ja byłem w stanie go zorganizować i poniosłem za to koszty. Sto procent dla każdego Kowalski zaproponował każdej drużynie zwrot 25 procent poniesionych kosztów - i kto wybrał taką opcję, od razu otrzymywał pieniądze. Jako przykłady podaje drużyny z Frankfurtu nad Odrą i Chicago. W drugiej opcji proponował darmowy udział w kolejnym turnieju, jaki organizował, żeby powetować poniesione koszty na imprezę, na którą drużyny z Niemiec, z powodu pandemii dotrzeć nie zdołały. - Podkreślam, że moje koszty to nie tylko spanie, nocleg i wynajem obiektów. Zapraszając drużyny takie jak FC Koeln, Manchester United, Juventus czy PSG, muszę pokryć część kosztów ich podróży czy noclegu. Choć na organizacji turnieju w Bristolu straciłem, to mimo wszystko zaproponowałem każdemu zwrot stu procent kosztów, poprzez udział w następnym turnieju - tłumaczy Kowalski. - Pan Tesmer reprezentował drużynę Berlin United. Później starał się aby te pieniądze zostały przeniesione na Polonię Berlin. Poprosiłem go również o wysłanie potwierdzenia, że klub nie istnieje i roszczenia są przeniesione na osoby z innego klubu. Do tej pory takiego pisma nie otrzymałem. Pomimo wszystko, w związku z tym, że pan Tesmer był płatnikiem, włączyłem Polonię Berlin do turnieju w ostatniej chwili (na dwa tygodnie przed rozpoczęciem rezygnując z innej płatnej drużyny) na jego życzenie. Viktoria Berlin była zaproszona dwa razy i dwa razy nie przyjechała - dodaje. Siła wyższa z paragrafu W umowach firma Kowalskiego zabezpieczyła się przed działaniem siły wyższej. Na dowód fragment: "1.9. Firma nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek straty lub szkody spowodowane niewykonaniem lub opóźnieniem w wywiązaniu się ze swoich zobowiązań wobec Klienta z powodu jakiegokolwiek działania nadzwyczajnego, wojny, niepokojów społecznych, działań rządowych, strajku, blokady lub sporu handlowego (bez względu na to, czy dotyczy to własnych pracowników, czy innych osób) trudności w aranżacji urządzeń, awarie maszyn, niesprzyjające warunki pogodowe, pożar lub wypadek lub z jakiejkolwiek innej przyczyny niezależnej od Spółki. W przypadku wystąpienia takiego zdarzenia Firma zastrzega sobie prawo do anulowania lub zawieszenia umowy z Klientem bez ponoszenia odpowiedzialności za jakąkolwiek powstałą w związku z tym stratę lub szkodę". W ramach tarczy antykryzysowej rząd Wielkiej Brytanii refundował od marca 2020 r. do kwietnia 2021 r. pensję dyrektorską Dawida Kowalskiego, która wynosiła 680 funtów i było to minimalne wynagrodzenie. W prowadzeniu firmy panu Dawidowi pomagała żona - Ewelina Kowalska. - Dawid nie działał jak typowy dyrektor, który stoi w obronie swoje firmy, tylko działał pro klient. Wiele razy mówiłam mu: "Dawid, ale po co?", a on odpowiadał: "Ale postaw się w ich sytuacji". Musimy się tłumaczyć z tego, że byliśmy dobrym wujkiem - mówi Interii pani Ewelina. Jaguar Gdańsk, Escola Varsovia i Cracovia, które z przyczyn covidowych również nie mogły wziąć udziału w ubiegłorocznym turnieju w Bristolu, skorzystały z rekompensaty i stawiły się na dwóch edycjach (listopad 2020 i marzec 2021) Ślęza Cup we Wrocławiu, jakie zorganizował LAdventure Ltd. Wyzwanie w czasach covidowych - Tyle wysiłku, co ja włożyłem, by mali piłkarze mogli jak najwięcej skorzystać... W cenie 290 zł od osoby gwarantowałem dwudniowy pobyt z kolacją, granie na hali z atrakcyjnymi rywalami. W czasach covidowych jest to niebywałym wyzwaniem i to nie tylko względu finansowych ale również logistycznych. Pomimo wszystko podjąłem takie wyzwanie, aby zawodnicy, trenerzy i rodzice mieli trochę spokoju i by drużyny mogły wykorzystać otrzymany kredyt jak najszybciej - zapewnia Kowalski. - Szczerze? Spodziewałem się innej reakcji niż pretensje od pana Tesmera, tym bardziej, że to on kilkukrotnie nie stawiał się na turniejach - dziwi się Dawid Kowalski. Po planowanym na dni 1-3 maja w Opalenicy turnieju firma Kowalskiego została postawiona w stan upadłości. Dziękuję, przepraszam. Teraz rządzi likwidator - Wykończyły nas obostrzenia covidowe. Trzeba było zapłacić tysiąc euro zaliczki za hotel, ja się stawiłem, a drużyny nie. Chodzi o kilka polskich ekip oraz oczywiście o Polonię Berlin i Viktorię Berlin. I mówimy tu o odwołaniach na dzień przed turniejem! Część drużyn zobowiązała się stawić. Jestem im bardzo za to wdzięczny i jeszcze raz przepraszam za rozczarowanie - mówi. - To był gwóźdź do trumny, zgłosiłem upadłość. Skromnym majątkiem firmy zarządza teraz likwidator i to on się kontaktuje z wierzycielami - tłumaczy na koniec Kowalski. Przez siedem lat istnienia firma zostawiła 11087 funtów długu. Kto w tym sporze miał dobre zamiary i czyste intencje? Kto dopuścił się zaniedbania? Kto ma prawo czuć się pokrzywdzony? Na te pytania nie sposób dzisiaj odpowiedzieć z pełnym przekonaniem. Obu stronom życzymy, by kolejne futbolowe przygody - zamiast rozgoryczenia - kojarzyły się z satysfakcją i triumfem. GEB, MiBi