Jakub Żelepień, Interia: Rozmawiamy już podczas zgrupowania reprezentacji Polski. Jakie nastroje panują w drużynie? Nina Patalon, selekcjonerka reprezentacji Polski: Często podkreślam, że pracujemy długofalowo, a każde nasze zgrupowanie ma z góry określony plan. Jeżeli chodzi o koncepcję, nie ma więc wielu zmian. Nastroje są bardzo dobre, patrzymy cały czas w kierunku rozwoju i maksymalnej profesjonalizacji. Przed pani drużyną dwa spotkania towarzyskie - u siebie z Kostaryką i na wyjeździe z Holandią. Posłużą jako poligon doświadczalny dla nowych koncepcji czy raczej będziecie się skupiać na docelowych elementach gry? - I jedno, i drugie. Zawsze staram się wykorzystać mecze towarzyskie również do tego, aby zawodniczki, który mają niewielkie doświadczenie reprezentacyjne, mogły je zbierać. Sprawdzamy też różne układy personalne, a boisko wskazuje nam, które z nich funkcjonują najlepiej. Temat wyborów gospodarza Euro 2025 przewija się często? - Nie ukrywam, że rozmawiałyśmy na ten temat, zwłaszcza że kiedy przedstawiałam w 2021 roku plany na rozwój tej drużyny, zaznaczałam, że głównym celem jest Euro. Niezależnie od tego, czy będziemy tę imprezę organizować i będziemy mieli zapewniony udział jako gospodarz, czy jednak trzeba będzie przejść eliminacje, musimy być gotowi na 2025 rok. Dlaczego warto, aby Polska organizowała mistrzostwa Europy? - Bo jesteśmy krajem, który mocno postawił na rozwój kobiecej piłki nożnej i sporo w nią zainwestował. Z drugiej strony przez ostatnie dziesięć lat żadna reprezentacja z Europy Wschodniej nie awansowała na wielką imprezę, bo tam dyscyplina dopiero raczkuje. Polska może być przykładem i pokazać innym, że futbol kobiecy ma potencjał. Wierzę, że organizacja Euro nad Wisłą popchnie do przodu naszych sąsiadów. Mam też nadzieję, że młode dziewczynki do spróbowania swoich sił. Oprócz tego jesteśmy po prostu gotowi infrastrukturalnie na przyjęcie takiej imprezy - mamy stadiony, bazy treningowe, hotele. Abstrahując od samego sportu - Euro może być katalizatorem zmian w naszej mentalności? Polacy uwierzą, że futbol kobiet to w stu procentach poważna i profesjonalna dyscyplina? - Zdecydowanie tak. Na takie Euro do Polski przyjechałoby kilka milionów kibiców z całej Europy, a my - nie mam wątpliwości - znowu dalibyśmy radę jako gospodarz. Skala imprezy dotarłaby do mentalności wielu ludzi i udowodniła, że piłka nożna kobiet to poważna siła, której nie da się już w naszym kraju zatrzymać. Kontrkandydatami są: Francja, Szwajcaria, a także wspólnie Dania, Szwecja, Norwegia i Finlandia. Silna konkurencja? - Silna, natomiast my jesteśmy innym kandydatem. We wszystkich wymienionych krajach piłka nożna kobiet jest od dawna, poziom organizacyjny jest topowy. My się rozwijamy, a zainwestowanie w nas przyniosłoby mnóstwo pozytywnych efektów, o których już sobie opowiedzieliśmy. Przypomina mi to kazus Euro 2012, które także zmieniło postrzeganie Polski i Ukrainy w oczach wielu Europejczyków. - Otóż to. Do dzisiaj wiele osób wspomina, jak fantastycznie była zorganizowana ta impreza. Mam znajomych w reprezentacji Szkocji, która niedawno spała w Gniewinie. Ponad 10 lat po Euro ośrodek nadal robił na nich ogromne wrażenie. Infrastrukturę, jak wspominałam, mamy więc na najwyższym poziomie. Trudno mi jednak przewidzieć, czy to wystarczy, aby UEFA wybrała naszą kandydaturę. Na pewno bardzo bym tego chciała. Euro byłoby dla nas gamechangerem, machiną napędową. Potrzebujemy tego. Rozmawiał Jakub Żelepień, Interia