O kogo chodziło? Tego już selekcjoner nie dopowiedział. Najprawdopodobniej chodziło o szefa firmy odpowiedzialnej za nawierzchnię na warszawskim obiekcie. Aleksander Gumieniczuk już po marcowym meczu z Łotwą (2-0) na głosy krytyczne w sprawie nawierzchni grzmiał: "Niech piłkarze nie gadają głupot". We wtorkowym meczu ze Słowenią, kończącym dla nas eliminacje Euro 2020, murawa wręcz odstraszała zawodników obu drużyn od gry. Ślizgali się, potykali się, przewracali. - Wszyscy to widzą jak wygląda murawa, tylko nie widzi tego osoba która jest odpowiedzialna za tą nawierzchnię - odważył się powiedzieć w końcu Brzęczek. - Cud, że przez tyle lat grając na takiej nawierzchni nikomu nic się nie stało. - Mieliśmy zastrzeżenia do murawy już wczoraj. Może dobrze się stało, że w szatni odwiedził piłkarzy premier Morawiecki. Przekazali mu zastrzeżenia. Warto się zastanowić co zrobić z tą murawą - powiedział rzecznik prasowy PZPN Kuba Kwiatkowski. O boisku nie wahali się też mówić piłkarze. - Dziś brakowało nam tylko grabek i łopatki. Ktoś powinien coś z tym zrobić. Mamy taki piękny stadion. Aż wstyd, żeby była taka murawa - grzmiał Grzegorz Krychowiak.Na stan murawy narzekał też trener gości Matjaż Kek. - Boisko nie pozwalało na grę na wysokim poziomie. Ale warunki były takie same dla obu drużyn - stwierdził. Co do murawy nie miał też złudzeń bramkarz Orłów Wojciech Szczęsny.- Grać w piłkę nożną na tym boisku to jest sztuka. To już nie jest piłka nożna, tylko łyżwiarstwo figurowe. I było to śmieszne przez dwa, czy trzy spotkania, ale w tej chwili to zaczyna być żałosne, że na takim stadionie, jednym z najpiękniejszym na świecie, gdzie uwielbiamy grać, boisko jest takie, że nie da się grać w piłkę - kręcił głową Szczęsny.- Z chęcią zagram z reprezentacją jakiś mecz towarzyski na Stadionie Śląskim, żeby zaprezentować się dobrze na normalnym boisku - dodał. Olgierd Kwiatkowski z PGE Narodowego