W dwóch wczorajszych barażowych spotkaniach górą byli goście. Oba mecze skończyły się zresztą takim samym wynikiem 0:1. Tak było w Zabrzu, tak też było w starciu Greków z Austriakami. Stawia to w dużo korzystniejszej sytuacji gospodarzy rewanżowych gier, które rozegrane zostaną już we wtorek.Po wczorajszej porażce nasi zawodnicy nie mogli odżałować takiego, a nie innego przebiegu spotkania. - To był wyrównany mecz. Uważam, że mieliśmy więcej sytuacji. Oni przeprowadzili jedną kontrę i strzelili nam bramkę. Może mieli większy procent posiadania piłki, ale to wszystko było w środkowej strefie. Niestety, my nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji - komentował boiskowe wydarzenia Szymon Żurkowski, jeden z liderów naszej młodzieżowej kadry.Pomocnik Górnika podkreślał, że o wszystkim zdecydowała I połowa. - Może w tej pierwszej połowie nie byliśmy gdzieś tam do końca pewni siebie, jak to było potem i dlatego tak to wyglądało. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że trzeba gdzieś tam wyjść wyżej, zagrać agresywniej i wyglądało to już lepiej, ale co z tego, skoro przegrywamy ten mecz - komentował 21-latek.Żurkowski starał się używać swojej mocnej broni, jaką jest strzał z dystansu, ale przeciwnicy na wiele mu nie pozwalali. - Starałem się schodzić na swoją prawą nogę, ale rywale gdzieś tam mnie blokowali. Próbowałem więc lewą nogą. Po jednym ze strzałów piłka poleciała w trybuny. Po drugim było już lepiej, ale to wszystko za mało, żeby trafić do siatki - mówił.W eliminacyjnych grach Portugalczycy przegrali już u siebie. Ograła ich Rumunia 2-1. Czy we wtorek w Chaves biało-czerwonych stać na zwycięstwo? - Pewnie że tak. U siebie nadzialiśmy się na jedną kontrę i przegraliśmy. Stać nas jednak na korzystny rezultat - uważa Żurkowski.Michał Zichlarz, Zabrze