Chodzi o zaległości w stosunku do byłych graczy Polonii: Vladimira Karalicia i Vladimira Milenkovicia. Obaj pojawili się w bytomskim klubie wiosną 2010 roku. Klub z Górnego Śląska z powodzeniem radził sobie jeszcze wtedy w Ekstraklasie. Urodzony w Belgradzie Karalić, który ma bośniacki paszport, nie rozegrał w Polonii, ani jednego spotkania. Z kole Milenković zaliczył pięć gier wiosną 2010 i trzy jesienią tego samego roku. Potem obu zawodników postanowiono szybko pożegnać. Wszystko nie odbyło się jednak tak, jak powinno. Zawodnicy wnieśli więc sprawę do FIFA. Ta zdecydowała, że obu zawodnikom należy się wynagrodzenie za pełny okres trwania kontraktu. W przypadku Karalicia było to 2,5 roku, a suma odszkodowania wynosi 700 tys. złotych. - W przypadku Milenkovicia ta kwota jest jeszcze większa. Odwołaliśmy się jednak w tej sprawie do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie. Co do Karalicia, to rozmawiamy, szarpiemy się i spłacamy, co możemy. Wpisem Poledicy nie sugerowałbym się, tym bardziej, że nie wiadomo nam nic o tym, jakby FIFA miała na nas nałożyć kolejne sankcje. Ma jakieś przecieki, nie wiadomo skąd, a podobne wpisy zamieszczał już wcześniej, żeby zrobić zamieszanie. My argumentujemy, że to nie w porządku, że musimy spłacać kwotę całego kontraktu w stosunku do zawodników. Przecież w tym czasie, jak od nas odeszli, grali jeszcze w innych klubach - tłumaczy Tomasz Kupijaj, dyrektor Polonii. Klub z Bytomia, który w zeszłym roku awansował z III do II ligi, ma jeszcze inne finansowe problemy. - Menedżerowi Danielowi Weberowi, musimy zapłacić 600 tys. złotych prowizji, a chodzi o transfer Jakuba Świerczoka. Kiedy cztery lata temu przychodziłem do Polonii, to zadłużenie było jeszcze większe. Udało się je zredukować, ale trupy dalej wychodzą, a my przecieramy oczy. Nasz budżet, z wszystkimi spłacanymi długami, wystarczyłby na czołówkę I ligi. Kolejne kary mogą postawić klub na skraju upadłości - informuje dyrektor Kupijaj. Polonia Bytom, po 14 kolejkach II ligi, zajmuje obecnie odległe 16. miejsce w ligowej tabeli z 13 punktami na koncie. Michał Zichlarz