FIFA i UEFA uwielbiają rzucać frazesami. Na każdym kroku słyszymy zatem o miłości jedności i pokoju. To jednak fikcja, utopia i czysty PR. Przecież gdyby było inaczej, w zasadach losowania EURO 2024 nie byłoby podpunktu mówiącego o zakazanych parach. A takich jest aż pięć. Losowanie EURO 2024: Pięć zakazanych par To kolejno: Azerbejdżan/Armenia, Ukraina/Białoruś, Hiszpania/Gibraltar, Bośnia i Hercegowina/Kosowo, a także Serbia/Kosowo. Odgórnie wiadomo, że te drużyny nie mogą się ze sobą spotkać. W każdym wypadku przyczyny są nieco inne, ale mają jeden wspólny mianownik: polityka. Losowanie EURO 2024: Azerbejdżan/Armenia Te dwa kraje formalnie są w stanie wojny. Przez ostatnie blisko 30 lat przybiera ona różne formy, niekiedy się zaostrzając, a innym razem cichnąć. Ostatni duży zryw miał miejsce dwa lata temu, a żądania Azerbejdżanu pozostają niezmienne. Władze w Baku chcą wytyczenia wzajemnej granicy, ustalenia statusu Górskiego Karabachu czy kształtu korytarza do Nachiczewanu. - Azerbejdżan jest państwem autorytarnym i musi poszukiwać pewnych alternatyw dla procesów demokratycznych. I jedną z tych alternatyw jest właśnie instrumentalizacja konfliktu, który jest podstawą legitymizacji władzy Ilhama Alijewa i jego otoczenia. Przypomnijmy, że podczas parady zwycięstwa w 2020 roku Alijew mówił, iż kolejne ziemie azerskie są do wyzwolenia, i wymieniał ormiańską prowincję Sjunik czy nawet okolice Erywania. To pokazuje, że ambicje władz azerskich ciężko zaspokoić - mówił na łamach "Rzeczpospolitej" Arkadiusz Legieć, analityk ds. Kaukazu i Azji Centralnej Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. W eliminacjach do EURO 2008 los przydzielił Armenię i Azerbejdżan do tej samej grupy (w której była zresztą również Polska). UEFA nie zdawała sobie zapewne sprawy z powagi sytuacji i nie zapobiegła takiemu przydziałowi. Mleko się wylało i Ormianie postawili sprawę jasno - chcieli grać. Byli gotowi przyjechać do Baku, a także przyjąć rywali w Erywaniu i zapewnić im bezpieczeństwo. Mniej chętni byli Azerowie, którzy w tamtym czasie byli dużo słabsi piłkarsko, a ewentualna porażka mogłaby zostać wykorzystana politycznie przez drugą stronę. Po długich negocjacjach do meczu ostatecznie nie doszło. UEFA wyciągnęła wnioski i zablokowała możliwość spotkania się tych drużyn. Szlaban obowiązuje po dziś dzień. Losowanie EURO 2024: Ukraina/Białoruś Ukraina i Białoruś to przykład bardzo dziwnej relacji. Wielu obywateli obu państw ma bowiem przyjaciół po drugiej stronie granicy. Wielu Białorusinów wspiera także Ukraińców w obliczu wojny wywołanej przez Putina. Niestety jednak władzę w Mińsku sprawuje Aleksandr Łukaszenka, marionetka kremlowskiego despoty, przez co polityczne relacje nie mają szans na normalność. Zwłaszcza że białoruski przywódca wprost przyznał, że jego kraj bierze udział w "specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie". Po raz ostatni reprezentacje naszych wschodnich sąsiadów grały w oficjalnym meczu pod egidą UEFA w eliminacjach EURO 2016. Dwukrotnie wygrali Ukraińcy. Losowanie EURO 2024: Hiszpania/Gibraltar Choć tak mały, Gibraltar przez lata stanowił kość niezgody. W XVIII wieku zacięte wojny o ten most pomiędzy Europą a Afryką toczyli Brytyjczycy z Hiszpanami. Dziś Gibraltar to terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii, które ma jednak dużą autonomię. Dość wspomnieć, że pomimo Brexitu, Półwysep pozostał w Unii Europejskiej, jest także członkiem Schengen. Hiszpania tymczasem nadal zgłasza roszczenia do Gibraltaru. Madryt chciałby przejąć pełną kontrolę nad półwyspem i wcielić go do swojego terytorium. O wojnie mowy nie ma, to raczej przepychanki dyplomatyczne. Pomimo tego UEFA wpisała mecz Hiszpania - Gibraltar na listę zakazanych. Rozegrania spotkania z reprezentacją półwyspu przez "La Furia Roja" byłoby zresztą silnym sygnałem, świadczącym o pełnym uznaniu go jako wolnego kraju. A tego Madryt nie chce. Losowanie EURO 2024: Bośnia i Hercegowina/Kosowa, Serbia/Kosowo Bałkany to od dawna gotujący się kocioł na mapie Europy. Wojna w latach 90., choć doprowadziła do upadku Jugosławii, nie oczyściła atmosfery pomiędzy poszczególnymi krajami. Powstanie Kosowa rozwścieczyło Serbów, którzy nie wyobrażają sobie uznania niepodległości sąsiada. Raz po straszą potencjałem militarnym, a pamiętać trzeba również, że Belgrad utrzymuje dobre relacje z Moskwą. Impas wydaje się być nie do rozwiązania. Kosowa nie uznaje także Bośnia i Hercegowina. Z tego powodu UEFA nie dopuszcza do rozegrania meczu pomiędzy tymi reprezentacjami. Jakub Żelepień, Interia