Piłkarze tłumaczą, że spokojnie siedzieli na ławce, na przystanku, czekając na autobus. Nagle podjechały dwa policyjne radiowozy, funkcjonariusze bez powodu - twierdzą futboliści - "ni stąd, ni zowąd zaczęli nas pałować". Co innego mówią policjanci, choć nie podają szczegółów. Na razie toczy się postępowanie wewnętrzne. Mówi się o tym, że były przewracanie kosze na śmieci; głośne zachowywanie. O tym, kto zawinił zadecyduje prokuratura.