W niedzielę podczas meczu Ligue 1 piłkarze Rennes wyszli na boisko Stade Louis II (stadion Monaco) z pięciominutowym opóźnieniem. W ten sposób wyrazili solidarność z Ukrainą broniącą się przed agresją Rosji. Może nie był to znaczący gest, ale bardzo mocny, Francuzi go zauważyli. Dzień wcześniej trener Nicei Christophe Galtier na konferencji prasowej musiał odpowiedzieć na pytanie dziennikarza, czy Monaco nie powinno być wykluczone z rozgrywek? - Nie mam problemu z Monaco. Mamy obowiązek okazywać wsparcie mieszkańcom Ukrainy, ukraińskim sportowcom, szczególnie piłkarzom i trenerom, ale nie możemy winić każdego kto jest Rosjaninem - odpowiedział Galtier. Francja cały czas mierzy się z tym zagadnieniem, bo mimo że przypadek Rybołowlewa jest inny niż Abramowicza i większości oligarchów, to jednak znalazł się na liście osób Kongresu USA z 19 stycznia tego roku, których należy objąć sankcjami. Dmitrij Rybołowlew siedział w więzieniu oskarżony o morderstwo Dmitrij Rybołowlew przejął 2/3 akcji Monaco wraz ze swoją córką Jekateriną w 2010 roku. Pozostała część udziałów pozostała w rodzinie książęcej. Mieszkał już w Księstwie kilka lat. Poprzez kupno klubu miał jeden cel, chciał uzyskać obywatelstwo. Do dziś jednak go nie otrzymał. W jego życiorysie, jak w przypadku każdego rosyjskiego oligarchy, widać wiele ciemnych plam, które trudno wywabić. Ten kardiolog z wykształcenia, mieszkaniec Permu, na początku lat 90. XX wieku zainwestował w przedsiębiorstwo nawozów sztucznych Uralkali. Nie wiadomo, skąd wziął pieniądze na to, by skupić akcje firmy? Być może poprzez zbrodnie? W 1996 roku został oskarżony o współudział w morderstwie dyrektora konkurencyjnej firmy i aresztowany, ale po 11 miesiącach sąd go wypuścił i oczyścił z zarzutów. Wkrótce Rybołowlew uciekł z Rosji, podobno dlatego, że jego obecność nie opłacała się Władimirowi Putinowi. Luksusowe rezydencje w kilku krajach i grecka wyspa Najpierw osiadł w Szwajcarii, kupił też rezydencję na Cyprze, dzięki czemu z czasem otrzymał paszport Unii Europejskiej, ale na stałe zamieszkał w Monako. Ma jedną z najbardziej luksusowych rezydencji w mieście - Belle Epoque, którą kupił za 280 mln euro. W miejscowej marinie przez długie lata przycumowany był jego jacht "My Anna" warty ponad 100 milionów euro. Dziś jego majątek wyceniany jest na 6,5 miliarda euro. Ma rezydencje w Szwajcarii, Grecji, Monaco, Stanach Zjednoczonych. W Grecji należy do niego jedna z wysp - Skorpios. Czasami trudno rozeznać się co należy do niego, a co do jego córki. Ale jest pewne, że dzieli się majątkiem z rodziną, również po to, aby uniknąć odpowiedzialności. Oskarżony o korupcję, działalność kryminalną, pranie brudnych pieniędzy Mimo że Rybołowlew jest właścicielem AS Monaco, to w Księstwie, a tym bardziej we Francji nie ma dobrej prasy. Od początku jego inwestycji media informowały o niejasnych interesach, związkach z rosyjskimi służbami, korupcji, oszustwach. Jak się okazuje, nie tylko w Rosji ten oligarcha zdobywał swoją pozycję, delikatnie mówiąc, nieuczciwie. Lista zarzutów wobec niego jest poważna. W 2017 roku dziennik "Le Monde" ujawnił, że oligarcha miał bardzo bliski kontakt z ministrem sprawiedliwości Monaco Philippem Narmino. Jedno ze spotkań między nimi odbyło się w szwajcarskiej rezydencji Rybołowlewa w Gstaad. Minister został zwolniony, a prokuratura w Monaco wszczęła śledztwo wobec Rybołowlewa w sprawie powoływania się na wpływy i wykorzystywania ich w celu przestępczej działalności. Z kolei szwajcarski marchand Yves Bouvier złożył na Rosjanina doniesienie, oskarżając go o "korupcję, działalność kryminalną i pranie brudnych pieniędzy". To kłótnia w rodzinie. Obaj współpracowali ze sobą, potem na siebie donosili. Tłem tej sprawy był handel płótnami największych malarzy - Leonarda da Vinci, Paula Gauguina, Claude’a Moneta i innych. Kolekcja, którą Rybołowlew nabył za 2 miliardy dolarów, ale potem uznał, że został oszukany. Karaiby są teraz jego przystanią Dziś Rybołowlew żyje z dala od Monaco, z dala od Rosji. Ostatni raz widziano go 23 lutego na Karaibach. Cumują tam jego luksusowe jachty. Do Monaco boi się wrócić ze względu na konieczność złożenia kolejnych zeznań, do Rosji też nie ma prawa wstępu, bo nie należy do ulubieńców Putina. Między nim a Abramowiczem jest ogromna różnica. Właściciel Chelsea kupił londyński klub prawdopodobnie z polecenia Putina, który kazał inwestować majątek oligarchów na zachodzie, aby go pomnażać a poprzez sport na wysokim poziomie robić Rosji dobry PR. Rybołowlew chronił się przed rosyjskim dyktatorem i jego siepaczami. Monaco nabył, by wkupić się w łaski księcia Alberta. Jednak przez lata pobytu na zachodzie tak zepsuł sobie opinię, że rodzina książęca od dawna unikała z nim kontaktu, niemniej córka oligarchy przebywa nadal w Monaco, była nawet na trybunie VIP ze swoim urugwajskim narzeczonym podczas ostatniego meczu z Rennes. Wnuczek oficera KGB w kadrze AS Monaco AS Monaco to jeden z najbardziej liczących się klubów francuskich, w pierwszej czwórce najbogatszych w Ligue 1. W 2017 roku z Kamilem Glikiem w składzie drużyna z Księstwa zdobyła mistrzostwo Francji, rok później zagrała w półfinale Ligi Mistrzów. Dziś, z rezerwowym polskim bramkarzem Radosławem Majeckim w kadrze, zajmuje miejsce w połowie tabeli, w środę odpadła w półfinale Pucharu Francji. Rozczarowuje. Klub ma rosyjskie konotacje. Jego prezesem jest dziś Oleg Pietrow, współpracownik Rybołowlewa z firmy handlującej potasem. Dziś jedną z gwiazd drużyny jest reprezentant Rosji Aleksandr Gołowin. O ile on pomaga drużynie, to grający w niej kilka lat temu wnuczek byłego wysoko postawionego agenta KGB znalazł się w kadrze klubu ze względu na znajomości z ówczesnym wiceprezesem Wadimem Wasiljewem. Sytuacja jest rozwojowa. Rybołowlew będzie musiał sprzedać udziały? Co dalej z Monaco i jego rosyjskim współwłaścicielem? - W tej chwili nie ma powodu, aby usunąć Dmitra Rybołowlewa z zarządu i akcjonariatu klubu, ale sytuacja jest rozwojowa, jeśli sankcje na oligarchów staną się jeszcze bardziej surowe - mówi w "L’Equipe" anonimowy rozmówca z kręgu książęcego rządu. - Należy pamiętać o tym, że Abramowicz reprezentował politykę sportową Putina. Najpierw wybudował 100 boisk piłkarskich w Rosji, potem zainwestował wielkie pieniądze w klub piłkarski na zachodzie Europy. Rybołowlew nie miał takiego podejścia. Jego inwestycja to rezultat oportunizmu. Chciał uniknąć problemów w Rosji i dlatego zainwestował zagranicą - tłumaczył we francuskiej telewizji Lucas Albin francuski politolog zajmujący się Rosją. Nawet jeśli Rybołowlew nie jest i nie był wspólnikiem Putina, to sytuacja rosyjskich oligarchów jest zupełnie inna. Każdy patrzy na nich z nieufnością. Sport stał się ważnym elementem sankcji, co słychać było w wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, który "miał się nie spodziewać, że sankcje uderzą również w sport". "Rybołowlew nie musi się niepokoić... Na razie" - napisał w czwartek dziennik "L’Equipe". Olgierd Kwiatkowski