Bogusz świetnie się spisuje w rozgrywkach za oceanem. Pomocnik, który nie znalazł uznania w oczach Michała Probierza i nie trafił do kadry na Euro 2024, jak Bartosz Slisz z Atlanta United, po raz kolejny udowodnił, że potrafi grać w piłkę. Tym razem jego Los Angeles FC nie dało szans w derbach Kalifornii San Jose Earthquakes. Bogusz rozpoczął ten pojedynek ponownie na skrzydle, w zastępstwie Cristiana Olivery, który z reprezentacją Urugwaju występuje w Copa America. MLS. Mateusz Bogusz rozpoczął festiwal strzelecki LAFC Polak już w 15. minucie dał swojemu zespołowi prowadzenie. Po dośrodkowaniu Sergiego Palencii uderzeniem głową pod poprzeczkę zaskoczył bramkarza rywala Jacoba Jacksona. 11 minut później na 2-0 podwyższył Denis Bouanga, który wykorzystał prostopadłe zagranie Ryana Hollingsheada i strzelił 13. gola w 2024 roku. Natomiast w 33. minucie centrował Bogusz, a Kei Kamara uderzeniem głową posłał piłkę do siatki. Dla napastnika z Sierra Leone było to 146. trafienie w sezonie regularnym MLS, co daje mu drugie miejsce na liście wszech czasów tych rozgrywek, tylko za Chrisem Wondolowskim (169). Jeszcze przed przerwą czwartą bramkę dla LAFC zdobył Hollingshead. Natomiast w doliczonym czasie pierwszej polowy gola strzelił Rodrigues z Earthqaukes, ale to było za mało. MLS. LAFC z Boguszem na czele Konferencji Zachodniej Szczególnie że w 51. minucie po dośrodkowaniu Buangi Bogusz uderzeniem przy drugim słupku znowu wpisał się na listę strzelców. Dla 22-latka było to już ósme i dziewiąte trafienie w tym sezonie, a ma także trzy asysty w 20 występach. Polak występuje w tej lidze już drugi sezon i cały czas jest podstawowym graczem. Goście "odgryźli" się po golu Benjiego Kikanovicia w 57. minucie, ale w 87. wynik spotkania na 6-2 ustalił Tomas Angel, zdobywając pierwszą bramkę w MLS. LAFC po tym zwycięstwie jest na czele Konferencji Zachodniej, mając 37 punktów, tyle samo co Real Salt Lake i Los Angeles Galaxy.