Kacper Przybyłko, który podobnie jak Karol Świderski rozpoczynał przygodę z piłkarską ligą MLS w wieku 25 lat, powiedział, że reprezentant Polski dokonał dobrego wyboru, ale musi się dostosować do stylu rozgrywek w USA. “Będzie mu ciężej ode mnie, bo Charlotte FC to nowy klub" - przyznał Przybyłko, który odszedł z Philadelphia Union do Chicago Fire. Kacper Przybyłko otwiera nowy rozdział w karierze Polska Agencja Prasowa: Związanie się trzyletnim kontraktem z Chicago Fire oznacza, że odpuszcza pan plany o powrocie do wielkiego futbolu w Europie? Kacper Przybyłko: Oczywiście, że nie. Decyzja o przyjęciu oferty Chicago Fire była łatwa, bo w Philadelphia Union co roku musiałem walczyć o wszystko. Dostawałem tylko opcje przedłużenia kontraktu. W piłce nożnej zdarzają się kontuzje i wszystko może się zmienić w jednej chwili. Z tego powodu będzie mniej presji. Z drugiej strony czuję, że oczekiwania w stosunku do mnie są ogromne. Jednak to mi odpowiada. Nie będę siedział w kącie, tylko będę ciężko pracował na cały zespół. Cały czas jestem głodny goli. Jestem szczęśliwy, że trafiłem do Chicago Fire, ale w futbolu wszystko może się wydarzyć i nie wykluczam gry w Europie. PAP: Kluby europejskie, w tym Legia Warszawa, interesowały się panem. K.P.: Ale brakowało konkretów i zdecydowania z ich strony. Z powodu pandemii żyjemy w trudnych czasach i przyszłość jest niepewna. Miałem oferty z Turcji, Rosji, drugiej ligi niemieckiej... Dużo klubów się mną interesowało, ale nie złożyło żadnych propozycji. Chicago Fire natomiast walczyło o mnie od pierwszego dnia i teraz chcę się temu klubowi odwdzięczyć za to. Przybyłko był w kontakcie z działaczami Legii Warszawa PAP: A rozważał pan grę w Legii? K.P.: Ze strony warszawskiego klubu było średnie zainteresowanie. Jakiś telefon i to wszystko. Zawsze biorę pod uwagę grę w Europie - już nawet nie chodzi o Polskę. Do tej pory wszędzie czytałem, że chcę zostać w USA. Prasa podejmowała za mnie decyzje. Zawsze miałem plan, aby wrócić do Europy, ale nigdy nie było konkretnej oferty. Jednak nie mam problemu z tym, że zostałem w MLS, bo to dobra liga, a Chicago to fajne miasto, gdzie żyje dużo Polaków. PAP: Przez trzy sezony występował pan z Philadelphia Union w fazie play off. Natomiast Chicago Fire brakowało w tej fazie rozgrywek. Czy ten transfer to nie jest krok do tyłu pod względem sportowym? K.P.: Nigdy tak nie odbieram zmian. Teraz to jest krok do przodu, bo przede mną nowe wyzwanie. Jest inna filozofia gry, nowi zawodnicy i wszystko nowe. Od czasu przenosin do Philadelphia Union pisałem w tym klubie nową historię. Z tym zespołem naprawdę dużo osiągnęliśmy. Wierzę, że teraz podobnie pomogę Chicago Fire. W zespole mamy wielu młodych i utalentowanych zawodników. Trener Frank Klopas ma fajny pomysł na naszą grę i wszystko wygląda bardzo pozytywnie. Mamy teraz spore ambicje. PAP: Czyli awans do fazy play off to cel minimum, jaki zakłada klub? K.P.: To jest mój osobisty cel. O naszych założeniach jeszcze nie miałem okazji porozmawiać. Teraz zaszło wiele zmian i drużyna jest nowa. Sztab trenerski musi podbudować morale młodych zawodników. Wiadomo, że jak się buduje nowy zespół, to potrzeba czasu. Jednak to nie dla mnie. Ja chcę od razu atakować najwyższe cele. PAP: Jakie zadania w zespole wyznaczył panu szkoleniowiec? K.P.: Nie mieliśmy jeszcze okazji dłużej porozmawiać. Jego filozofia gry jednak bardzo mi się podoba i wiele mogę się od niego nauczyć. Potrafi świetnie wytłumaczyć, czego od nas oczekuje. Chce mieć na boisku jedną, dobrą drużyną, a nie indywidualności. Podczas rozmów z zespołem często wymienia moje nazwisko, bo traktuje mnie jako poważny transfer. Szkoleniowiec podkreślał, że potrzeba wielu dośrodkowań w każdym meczu, abym miał okazje bramkowe. Fajnie to usłyszeć. Natomiast nikt nie musiał mi mówić, że będę liderem zespołu. Z moim doświadczeniem to naturalne. Chcę pomóc młodszym kolegom. Oczywiście w trakcie sezonu wszyscy będą oczekiwali od mnie goli. Jednak mogę też stwarzać szanse i okazje innym zawodnikom. PAP: Miał pan okazję porozmawiać już z bramkarzem polskiego pochodzenia Gabrielem Słoniną, który jest w kręgu zainteresowania reprezentacji Polski, ale został powołany do reprezentacji USA? K.P.: Nie mieliśmy jeszcze takiej okazji, bo przebywa na zgrupowaniu z reprezentacją USA. To byłaby wielka strata dla Polski, bo to bardzo utalentowany młody bramkarz. Nie wiem jakie decyzje zapadły. Być może amerykańska federacja zgłosiła się wcześniej od polskiej. Kacper Przybyłko skomentował sytuację Karola Świderskiego PAP: 25-letni Karol Świderski związał się z Charlotte FC. To dobry ruch dla tego zawodnika? K.P.: Byłem w tym samym wieku, kiedy przeszedłem do Philadelphia Union i to była bardzo dobra decyzja. Jednak wydaje mi się, że będzie miał ciężej ode mnie. W Filadelfii był już trzon drużyny, a Charlotte FC zaczyna od zera, bo to nowy klub i wszyscy muszą się ze sobą zgrać. Świderski grał do tej pory tylko w Polsce i Grecji, więc moim zdaniem zrobił krok do przodu. Nie mam prawa oceniać ligi greckiej i polskiej, bo nigdy w nich nie grałem. Jednak MLS cały czas się rozwija. Na boiskach występuje coraz więcej młodych zawodników, którzy z powodzeniem przenoszą się do Europy. Na pewno Karol musi się przystosować do tej ligi, bo jest ona trochę fizyczna. Jednak jest tu coraz więcej trenerów i piłkarzy z Europy, więc większy nacisk kładzie się też na taktykę i technikę. PAP: W Chicago mieszka wielu Polaków. Miał pan okazję już spotkać niektórych z nich? K.P.: Jeszcze nie byłem w Chicago, bo przyleciałem do Orlando, gdzie mój nowy zespół jest na zgrupowaniu. Z Orlando polecę do Filadelfii na trzy dni, aby spędzić trochę czasu z rodziną i potem czeka nas drugi obóz w Teksasie. W Chicago będę dopiero po 20 lutego. Jednak już wcześniej wiedziałem, że w tym mieście mieszka bardzo dużo Polaków i od razu to poczułem. Mieszkają tam moi teściowie, rodzina mojej żony i wielu naszych znajomych. O Polonii w Chicago mówił mi też Przemek Frankowski. Bardzo się z tego cieszę, bo nasz syn będzie mógł jeszcze więcej uczyć się języka polskiego. Jednak wiem, że to wielokulturowe miasto i za to kocham futbol. Dzięki niemu mam okazję poznać kultury z całego świata. PAP: A kiedy przeprowadzka do Chicago? K.P.: Na początku marca, czyli już po pierwszej kolejce ligowej. Znaleźliśmy już dom i wkrótce żona go obejrzy. Najbardziej stresowałem się rozłąką z żoną i synem. Jednak na początku marca razem zamieszkamy w Chicago. Z USA Marcin Cholewiński (PAP) mach/ cegl/