Trudniejsze zadania stało przed Portland Timbers, które zmierzyło się na wyjeździe z dotychczasowym liderem Konferencji Wschodniej. Zespół Niezgody jest co najwyżej ligowym średniakiem. W Konferencji Zachodniej zajmuje dziesiąte miejsce i ma najwięcej remisów w lidze (sześć). Niezgoda zatrzymał lidera I właśnie takim wynikiem zakończyło się spotkanie z New York Red Bulls. Portland objęło prowadzenie w 53. minucie - Santiago Moreno podał z prawej strony w pole karne, a Niezgoda wyprzedził Seana Nealisa i zdobył gola. New York wyrównało po trafieniu Aarona Longa, ale więcej nie zdziałało i straciło pozycję lidera. Gol Niezgody był też ważny dlatego, że przerwał fatalną serię 335 minut bez bramki. W trzech poprzednie spotkaniach zawodnicy Portland ani razu nie trafili do siatki. Dla Polaka było to trzecie trafienie w tym sezonie. - Nasze podejście do meczu było dobre. Strzeliliśmy wreszcie gola i myślałem, że wygramy. Musimy zacząć zdobywać trzy punkty, bo czołówka nam uciekła - przyznał Niezgoda. - Takich piłek właśnie oczekuje od skrzydłowych, a moją robotą jest w polu karnym wykorzystać te podana. Mam nadzieję, że ta bramka będzie przełomem też dla zespołu. Adam Buksa się nie zatrzymuje Bramkę zdobył też kolejny z Polaków - Adam Buksa. Jego New England Revolution przegrywało do przerwy 0:1 z Columbus Crew. W drugiej połowy wyszło na prowadzenie po golach Dejuana Jonesa i reprezentanta Polski. Mecz jedenastej drużyny Konferencji Wschodniej z dziewiątą zakończył się jednak 2:2. Buksa wykorzystał dośrodkowanie Sebastiana Lletgeta i głową trafił do siatki. To czwarte trafienie Polaka w tym sezonie i w czwartym meczu z rzędu. Pokonał bramkarzy Charlotte, DC United i Interu Miami. Polak wszystkie bramki zdobył po uderzeniach głową. Jak podkreśla klubowa strona od 2020 roku strzelił już 13 bramek właśnie głową i to najlepszy wynik w całej MLS.