Na pewno nie tak miała potoczyć się historia młodszego z braci Buksów. Gdy grał w Wiśle Kraków, wróżono mu wielką karierę. Co więcej, krakowianie chcieli go zatrzymać na dłużej, bo miał być gwarantem nie tylko wysokiego poziomu sportowego, ale też sporego zarobku. Z tych założeń nic jednak nie wyszło, ponieważ w atmosferze skandalu młody piłkarz postanowił pożegnać się z Krakowem. Buksą miały się interesować takie kluby jak FC Barcelona czy Manchester United, a jego przyszłością zajął się Pini Zahavi, jeden z najpotężniejszych menedżerów na świecie. Ostatecznie zawodnik trafił jednak do włoskiej Genoi, ale i tam nie mógł przebić się do składu. W tej sytuacji został wypożyczony do Leuven, ale w najwyższej klasie rozgrywkowej w Belgii też nie rozegrał ani minuty. Polak grał tylko w drużynie do lat 23, gdzie wystąpił 16 razy i zdobył pięć goli. W końcu wypożyczenie nie zostało przedłużone, ale Buksa nie wrócił do Genoi, ale trafił do Standardu Liege. Tam także gra w drugiej drużynie - SL16 FC. Na zapleczu belgijskiej ekstraklasy ostatnio radzi sobie jednak całkiem nieźle - w czterech spotkaniach sezonu zasadniczego zdobył dwie bramki, ale mimo to jego drużyna znalazła się w grupie walczącej o utrzymanie. W tej rywalizacji 20-letni Polak jednak też się odnajduje - dzięki jego bramce SL16 FC w poprzedniej kolejce pokonało Lommel SK 1-0, a w ostatnim spotkaniu gol Polaka w doliczonym czasie gry sprawił, że jego zespół urwał punkt w spotkaniu z Jong Genk. Dobry start SL16 FC w "grupie spadkowej" sprawił, że drużyna oddaliła od siebie widmo degradacji, bo ma dziewięć punktów przewagi nad pozycją, która oznacza spadek.