Reprezentacja Polski do lat 21 w ostatnich kilkunastu miesiącach pracowała z Michałem Probierzem. Były szkoleniowiec między innymi Jagiellonii Białystok niedawno został jednak oficjalnie mianowany nowym selekcjonerem dorosłej kadry. To wiązało się rzecz jasna z opuszczeniem drużyny do lat 21. Poszukiwania nowego trenera dla młodzieżowej kadry nie trwały długo. Na takie wieści czekali kibice Barcelony. Tylko co z "Lewym"? Trwa wyścig z czasem Ostatecznie Cezary Kulesza i jego współpracownicy sięgnęli po Adama Majewskiego. Były trener Stali Mielec z pewnością był jeszcze bardziej nieoczywistym wyborem. Majewski nie mógł liczyć na zbyt wiele czasu na przygotowanie drużyny do gry o pierwsze punkty pod jego wodzą. Polska miała do rozegrania zaledwie jeden mecz towarzyski ze Słowacją. Ten drużyna Majewskiego zremisowała 2:2. Polska rozbiła Estonię! Wszystko na oczach Michała Probierza Po tym starciu nadszedł czas na walkę o pierwsze punkty i podtrzymanie dobrej eliminacyjnej passy. W pierwszych dwóch spotkaniach eliminacji do młodzieżowych mistrzostw Europy drużyna prowadzona wówczas przez Probierza zgarnęła komplet punktów. W trzecim starciu Biało-Czerwoni podejmowali w Stalowej swoich rówieśników z Estonii. Pierwszy mecz między tymi zespołami zakończył się skromnym 1:0 dla Polski. Trener Adam Majewski na swój pierwszy mecz o punkty w roli selekcjonera U-21 zdecydował się na bardzo ofensywny skład. Drużyna wzmocniona była Nicolą Zalewskim, który ma już przecież za sobą nawet debiut na seniorskich mistrzostwach świata oraz Filipem Marchwińskim, który do Stalowej Woli przyjechał prosto ze zgrupowania dorosłej reprezentacji Polski. Jest już pierwszy wyrok ws. afery bukmacherskiej. Długa dyskwalifikacja Nicola Zalewski od początku pokazywał swoją jakość, którą wyraźnie przewyższał rywali. Wychowanek AS Roma był w pierwszej połowie zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na murawie, co pozwoliło mu zakończyć ją z dorobkiem gola i asysty. Trzecią bramkę dla reprezentacji Polski wypracowali Kajetan Szmyt i Filip Szymczak. Biało-Czerwoni do przerwy prowadzili 3:0, a to wszystko działo się na oczach Michała Probierza. W drugiej połowie koncert naszej reprezentacji trwał. Może nieco brakowało skuteczności, ale nasza kadra pokazywała, kto lepiej gra w piłkę. Niezmiennie na murawie bawił się Nicola Zalewski, który wyglądał, jak piłkarz z innej planety. Ostatecznie udało się dorzucić do swojego konta jeszcze dwa gole i mecz zakończył się imponującym wynikiem 5:0. Warto dodać, że Polska zepsuła dwa rzuty karne.